Miłość

Wpisy zawierające słowo kluczowe miłość.


« najpopularniejsze słowa kluczowe

Cytrynowy płomyk A żyć możesz tylko dzięki temu, za co mógłbyś umrzeć.

Mroczny Mesjaszu, czy jesteś wciążtym samym człowiekiem, którego znałamw poprzednim istnieniu?Czy wciąż przypominasz ten blask,w którym zanurza się sczerniałe serce? Podarowuję ci tę samą modlitwę,jaką recytowałam pośród szkarłatnych chmur,pośród gór i dolinmojego wyklętego ciała.Jesteśmy tą samą bezpieczną przystanią;umiera w nas jeszcze jeden świt,dobiega końca pragnienie,dla którego kocham twoje łzy. Moje sumienie, powleczonemglistym oddechem, nie przypominatej samej bajki, której zakończenianie znają ciemności,przed którą kłaniają siękonające wybrzeża. Mroczny Mesjaszu, wręczyłam ci na pamiątkęcytrynowy płomyk, rzucający cieńna twoje wyblakłe spojrzenie.Czy odnajdziesz powrotną ścieżkę,by zaprowadziła cię poza marginesszaleństwa, ponad granice wolności? Czy twój (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
Zwrot do nadawcy A żyć możesz tylko dzięki temu, za co mógłbyś umrzeć.

Mroczny Mesjaszu, powierzonyumierającemu niebu! Czy twoje ciałojest zwiastunem samotności,w której próbuję odnaleźć bezsenskolejnego poranka?Czy łzy, pokonane przezzmiennocieplny wiatr, wciąż kolidująz kroplami deszczu, roztrzaskują sięo cień? Przepełnia mnie czas, duszą godziny,dla których mogłabym wyrzec siętęsknoty, pozbawić zmysłymiękkiego milczenia.Mroczny Mesjaszu, bezkres smutkunie przypomina bólu, z którymtak łatwo zasnąć, tak łatwo się wyrzec. Nie chcę kochać cię zbyt zachłannie;nie chcę dzielić się z tobą radością,której nikt już nie potrzebuje.Moje bujne sny, płodne noce -wszystko jest modlitwąstraconego, przegranego na wstępie. Chowam w sercu najlepsze gwiazdy;czy wykradniesz dla mniechoć jedną wiosenną puentę,jeden szklisty poranek? Mroczny Mesjaszu, nie pozwól (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
Po błoniach nieba A żyć możesz tylko dzięki temu, za co mógłbyś umrzeć.

Mroczny Mesjaszu, zbliżam palecdo twoich ust; czy cisza,co zagnieździła się w ziemskim piekle,odważy się pokonaćnajgłośniejszy sen?Czy spokój, ogarniający twoją cierpliwość,przyniesie nienakarmione sny,włóczęgowskie pragnienia? Jesteś dostatecznie niewinny,aby wskrzesić w sobie wiatr, złamać pióro,którym spisywałeś balladę -jej słów nie zna nikt.Jesteś dość nieśmiały, aby przypodobać sięwłasnemu cieniowi, udać sięna przechadzkę po błoniach nieba. Uwalniam twój strachz moich ramion; przypatruję sięsłońcu, co skarży się na los.Mroczny Mesjaszu, wróć, zanimdopadnie mnie jeszcze jednasamotna godzina.Wróć i odszukaj w sobie prawdę,dla jakiej rośnie we mnie miłość,rozpościera się nadzieja. Nie wiem, czy zasłużyłam na twój czas;opatrzność wciąż towarzyszywiekuistości.N (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
Zapłaczemy nad człowiekiem A żyć możesz tylko dzięki temu, za co mógłbyś umrzeć.

Drogi Mroczny Mesjaszu, mój chaosstara się dotrzymać ci kroku.Czułość, świetlista niby pierwszy powieww tym mieście, próbuje unieśćciężar myśli, przeklętych iluzji. Nie potrafię dłużej znieśćurodzaju egzystencji; umiem jedyniekochać na złość niebu, wbrew ziemi.I choć tętni czarna krew,a twoje łzy smakują równie wybornie -nie ominę drogowskazów,nie porzucę kłamstwa,aby napotkać spokój, uwierzyć w szczęście. Czarne jest dziś niebo twego serca,skazanego na dożywocie;czarne myśli - próbujesz im dorównać.Zanim twoja ręka zamknie sięna gwieździe, wszechświat obróciw nadzieję - stanę na warcierzeczywistości, przypodobam siębezczasowi, co wciąż tęskni. Otulam się twoim westchnieniemniby bezsennym porankiem,powłóczystymi, bezbronnymi mgłami.Brnę pod prąd tej samej bajki,kt&oacu (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
Gdy milczy muzyka A żyć możesz tylko dzięki temu, za co mógłbyś umrzeć.

Mój Mroczny Mesjaszu, wróć do świata.Odnajdź w nim krztynę szczęścia,tylko dla siebie.Poczuj resztką zmysłów ten jedyny cień,jaki rzuca twoje popielate serce. Dziś zamyka się za nami niebo,otwiera furtka do teraźniejszości.Jesteś taki sam, jak sprzed dekady,kiedy to zderzyły sięnasze trajektorie,smutek przygotował do odlotu. Nie chcę tańczyć, gdy milczy muzyka.Nie chcę kochać wbrewluce w epitafium.Mroczny Mesjaszu, wzgardzony,nieszczęśliwy - rozkochaj w sobiemoje ciało, z lekka przesycone,słone niby tchnienie róży. Przymierzasz wciąż te same łzy -najwygodniej jest w uśmiechu.Zbliż się do moich dłoni,odczytaj przyszłość z pękniętej linii.Odzyskaj niemoc, łączącą światy,dzielącą na pół pomarańczę słońca. A ja tutaj będę - cała w gwiazdach,o srebrzystych myślach.Moja nagość będzie niosła (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
Nie oddalaj się od nieba A żyć możesz tylko dzięki temu, za co mógłbyś umrzeć.

Mroczny Mesjaszu, samotny i zdradzony,czy to, co czai się w twoich oczach,jest tylko westchnieniem drzew?Czy to, co zamieszkało pośród śladów,przeobraża się w niepokój,nieznający uśmierzenia, gardzący bólem? Przemieniamy się pomału w bezkres,jakiego się nie doczekamy. Mroczny Mesjaszu, zanim pośród śmiercizabrzmi dzwon zwiastujący istnienie,zanim pomiędzy gwiazdamizalśni modlitwa - nie oddalaj się od nieba,nie ufaj ziemi u swego serca. I choć rozpęta się w nas drugie życie,choć niebo dotrzyma kroku, poczujmyna skórze oddech tęsknoty, smutku,porzuconego w połowie drogi.Zobaczymy ogród, gdzie nikt nie mieszka. Odetchnie w nas zmierzch, gotowystawić czoła słońcu, zatańczyć bez muzyki.Zniknie płomyk łzy, aby wskrzesić powietrze.Nie jestem tym samym człowiekiem,którego poznałeś. Cz (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
Nie ma życia bez śmierci A żyć możesz tylko dzięki temu, za co mógłbyś umrzeć.

Odpoczywamy w ogrodzie, znajdującym się na tyłach naszego skromnego, ale jakże kochanego domku. Pogoda jest wprost wyśmienita, dokładnie taka, jak nasze dzisiejsze nastroje - przez ulistnione konary drzew nad nami sączy się czyste słoneczne światło. Nieba nie kala najdrobniejszy skrawek obłoku, jest boleśnie lazurowe. Jest ciepło, nawet bardzo - nie wadzi nam jednak ten delikatny upał, bowiem jesteśmy istotami ciepłolubnymi. Od czasu do czasu budzi się delikatny wietrzyk, bawiąc się od niechcenia moimi włosami, poruszający twoim przepastnym kapturem. Tak, aura jest wprost wymarzona na piknik w środku tygodnia, w połowie czerwca. Mimo że jest środa, my możemy pozwolić sobie na odrobinę luksusu. Cieszymy się, że większość śmiertelników tkwi właśnie w pracy. Trwa jedna z tych chwil, dla jakich warto żyć. Przyglądam ci się ukradkiem, jak pieczołowicie obierasz jabłko ze skórki. Czyni (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
O apokalipsie A żyć możesz tylko dzięki temu, za co mógłbyś umrzeć.

- Mroczny Mesjaszu... - Tak, Anno? Leżę obok, zwinięta w ciasny kłębek. Moja ciężka głowa spoczywa na twoich długich, smukłych udach. Mimo wszystko jest mi niezwykle wygodnie. Twoje szczupłe, chłodne palce przeczesują moje pukle - doskonale wiesz, że przepadam za tą pieszczotą. Z mojego gardła wydobywa się mruczenie, godne rasowej kocicy. Nie muszę długo prosić, żebyś kontynuował zabawę moimi włosami. Kiedy twoje palce na moment zamierają, jęczę w ramach protestu. Wkrótce kontynuujesz sprawianie mi przyjemności. - Mroczny Mesjaszu, skoro niebo jest takie ciemne, to gdzie znajdzie się odrobina miejsca dla światła? Cóż, że człowiek kocha człowieka, skoro brat z zimną krwią morduje brata? Dlaczego światem rządzi zło, chociaż zostaliśmy stworzeni na boże podobieństwo? Dlaczego ukrywamy się w cieniu własnych serc, bojąc się wydostać na światł (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
Między ziemią a niebem A żyć możesz tylko dzięki temu, za co mógłbyś umrzeć.

Piasek. Całe przestworza piasku. Niespotykanie jasnego, niemal białego, bardzo drobnego. Przyglądam się moim nagim stopom - piaski są niezwykle ciepłe, wręcz palą w pięty. Tak. Unoszę głowę nieco wyżej, ale wciąż nieznacznie. Tam, gdzie spodziewam się dostrzec jeszcze więcej piasku, widzę rozległy morski brzeg. Wody jest bardzo, bardzo dużo; łączy się na horyzoncie z niebem. Fale są niesamowicie czyste, wręcz nienaturalnie. Przelewają się niespiesznie, jakby ostrożnie; mam przez chwilę wrażenie, że morskie bałwany są pogrążone w wiecznym śnie. Czuję nagłą, niespodziewaną potrzebę, aby zanurzyć się po serce w tym morzu... Bo to chyba jest morze, prawda? Niebo. Przychodzi pora na niebo... I niebo jest niezwykle przejrzyste, nieskalane najdrobniejszym strzępem obłoku, nawet tego niewinnego. Kolor nieboskłonu jest do bólu bławatkowy. Podnoszę czoło (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
Chodzić po wodzie A żyć możesz tylko dzięki temu, za co mógłbyś umrzeć.

Mroczny Mesjaszu, rozpoczyna się kolejny dzień, specjalnie dla nas. Tkwimy w oknie, ty stoisz za mną, otaczając mnie silnymi ramionami w talii, przylegając do pleców. Podbródek wspierasz o mój bark. Sterczmy tak w tym oknie, zapatrzeni w świat u naszych stóp, poddani ogromowi niebios, zniewoleni przez nowo narodzone, kwilące słońce. Czuję się piękna, mając na plecach twoją bliskość. Czuję się szczęśliwa, kochając ciebie z pewnego powodu. Stoimy więc przy niebieskiej szybie, ty pokazujesz mi życie, jakiego dotąd nie znałam. Słucham skwapliwie twoich słów, zasłuchuję się w ciszy, która po nich następuje. Słyszę wyraźnie, jak od nieba odpada ostatnia gwiazda, jak na piedestał wdrapuje się nowy dzień. Trochę się martwię, co przyniesie, ale nie boję się - mam cię na wyciągnięcie serca. Dlatego też przełykam łzę i obracam się w twoich ramionach, twarzą ku to (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
Spotkanie w parku A żyć możesz tylko dzięki temu, za co mógłbyś umrzeć.

To niemożliwe, że spotkałam cię na swojej drodze. Nie wierzę, że łzy zalśniły na twoim sercu. Nigdy nie zapomnę tej bujnej nocy, kiedy miałam odwagę cię poznać. Pamiętam, jak pokonałeś dzielące nas trzy kroki. Ująłeś w chłodne, blade palce moją dłoń, po czym zbliżyłeś jej grzbiet do ust i pozostawiłeś na nim pocałunek. Zadrżałam na widok nieznanego światła, które zajaśniało w twoich oczach. Byłeś rozkosznie wysoki, górowałeś spokojnie nade mną. Poczułam usilną chęć, aby zerwać z twojej głowy ten nieznośny kaptur, żeby zrzucić z pleców łańcuchy... Wiedziałam jednak, że jest na to zdecydowanie zbyt wcześnie. Pozwoliłam mówić sercu. Postanowiłam, że zamilknę w połowie pytania. Otoczyłeś mnie ramieniem, a ja poczułam się nagle bezpieczna i cierpliwa. Pozwoliłam ci zaprowadzić się na pobliską ławkę. Wiem, było zimno, trwała ciężarna noc - dziś nas to nie interesowało. Zw (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
Nocą w parku... A żyć możesz tylko dzięki temu, za co mógłbyś umrzeć.

Mroczny Mesjaszu... Wypatrzyłam cię pośród gwiezdnego pyłu. Czułeś się samotny, osierocony przez Boga. Odszukałam pomiędzy ziemią a niebem, między oknem a drzwiami - byłeś zdradzony, porzucony przez samo serce opatrzności. Nie znałam wtedy jeszcze twoich myśli, raj był mi zbyt daleki, aby zrozumieć jedność przeciwieństw. Wiedziałam zaledwie, że - pomimo gęstej, kleistej nocy, bez krztyny jasności - twoje życie dźwiga serce na temblaku, że ciało wymyka się uwolnionej duszy. Tej nocy, kiedy zasnęły niespodziewanie wszelakie konstelacje, kiedy księżyc spóźnił się na wartę, zrozumiałam bliskość twojej ufności, lęk przed zdradą. Tak, pamiętam ten moment, kiedy spostrzegłam cię po raz pierwszy... Trwała ciemność, do bólu ciężkostrawna, ogołocona z lichego płomyka jasności. Mimowolne kroki wiodły mnie uśpionymi alejami parku. To była zaawansowana jesień, więc na chodnikach i w kałużach zalegały jesienne liście; unosił się (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
Majówka A żyć możesz tylko dzięki temu, za co mógłbyś umrzeć.

Mój Mroczny Mesjaszu, rozległe jest światło naszego dzisiejszego popołudnia. Niebo jest do bólu bławatkowe, upstrzone gdzieniegdzie strzępem niewinnego obłoku. W centrum tkwi roześmiane od ucha do ucha słońce, wyciągając ku nam dobrotliwe, przepastne dłonie... Tak, trwa zachwycający, niepowtarzalny majowy dzień. Znajdujemy się na łące, pośród wielobarwnych kwiatów, pachnących do utraty zmysłów. Siedzimy na kraciastym kocu. Mam na sobie zwiewną, białą sukienkę, pod której materiał usiłuje wedrzeć się letni powiew. Leżymy obok siebie, na wznak. Kiedy o tym nie wiesz, przyglądam ci się kątem oka; patrzysz w dal, żując w zamyśleniu źdźbło trawy. Panuje cisza tak błogosławiona, że boimy się, co przyniesie kolejny wieczór. Co jakiś czas podnoszę rękę, próbując zamknąć palce na niebie - bezskutecznie. To jednak nie wszystko. Odpoczywasz obok, na (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
Początek końca? A żyć możesz tylko dzięki temu, za co mógłbyś umrzeć.

Wieczór sączy się do serc przez czarną szybę. Zmierzch wkrada się przez uchylone okno, otula nas swoją miękkością, daje uśmierzenie win. Zegar, jak zwykle z lekka niepunktualny, wymierza kolejne godziny, których zabrakowało nam do śmierci. W pokoju jest przytulnie cicho, płonie palenisko, po ścianach błąkają się długie cienie.   Czekamy na nawrót namiętności, rozparci na sofie, stojącej tuż obok niskiego, szklanego stolika; na blacie stoi butelka wybornego czerwonego wina, obok dwa smukłe, niemal puste kieliszki. Siedzisz wygodnie, wsparty o wezgłowie sofy, ja leżę obok, zwinięta w kłębek, z głową na twoich smukłych, twardych udach. Od niechcenia przeczesujesz palcami moje włosy; wiesz, że to lubię.   Mroczny Mesjaszu, dziś świat tkwi w przepastnej kieszeni twojej szaty. Dziś księżyc wzszedł w naszej i (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
Początek Sekretny pamiętnik Marii Kosaciec.

Podążam za Twoim niespokojnym oddechem, wyczulonym na przebłyski wiarołomnej oazy. Próbuję zrozumieć, dokąd odeszła na wieczność dwulicowa melancholia, ta urodzona hipokrytka, z którą tak było mi do uśmiechu. Próbuję przecisnąć się przez najciaśniejszą skazę na Twoim policzku, poczuć resztkami namiętności czas, który pozostał do zburzenia kolejnych mostów. Nasze cienie, rozpięte pod biegunem nieba, wskrzeszone jednym nierozważnym ruchem dłoni, kolidują ze sobą niby skrajności, zderzają się niby krople deszczu, przeplatają jak wczesnowieczorne, błogie sny.   Gwiazdy wciąż szukają nowych, obcych dróg, próbując wymknąć się z czeluści namiętności, pragnąc dosięgnąć płodnej, bujnej nocy. Do poranka została bezlitosna dekada; najwyższa pora, żeby przyodziać pośpieszny pocałunek, odnaleźć siebie pośród łask wieczoru. Nie chcę pozostać tym samym przywid (...)

Zobacz cały wpis na blogu »