Tęsknota

Wpisy zawierające słowo kluczowe tęsknota.


« najpopularniejsze słowa kluczowe

milczac Milcząc

Dzisiaj tak mało go było w ciągu dnia! Do takiego stopnia, że pierwsza wykonałam telefon do niego z żartobliwym tekstem czy jest zajęty udając zajętego.... i hmmm, nie zaprzeczył jak i nie potwierdził. Tłumaczę sobie, że to normalne, czasem przecież każdy z nas ma takie dni, że nie wie za co ma się złapać, ale żeby przez cały dzień nawet nie napisać sms-a? Właśnie się tego obawiałam, że jak mi zacznie zależeć, że jak on będzie wiedział że i ja pragnę jego jak on mnie to zostanie to wykorzystane przeciwko mnie.... w każdym bądź razie odganiam złe myśli, skupiam się na tym, że on chcę, ja chcę, oboje chcemy być razem.... zobaczymy co mi przyniesie jutrzejszy dzień.... bo jeśli go ugryzło to do jutra mu nie przejdzie! Choć znam siebie i jak zadzwoni, bo łaskawie wpisał mnie w grafik między 22 a 23, to się zapytam o co chodzi, bo wstępna rozmowa była wręcz atakiem w moją stronę - właśnie to jest główny czynnik, który mnie bardzo irytuję, tj znim cokolwiek zacznę mówić on już ma do mnie (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
milczac Milcząc

Z ciężkim sercem odjeżdżałam od Romeo... tak bardzo chciałam zostać, chciałam by powiedział żebym nie odjeżdżała, żebym została - na zawszę. Nie ogarniam tego, tej całej sytuacji.... znamy się z delikatnym hakiem dwa miesiące, a ja oszalałam, oszalałam dla tego faceta.... nie potrafię racjonalnie wytłumaczyć tego... mówią, że miłość jest ślepa, że odbiera nam rozum.... tak, zdolność racjonalnego myślenia mam zakłócone przez tego faceta, którego z dnia na dzień pragnę co raz bardziej, pragnienie by go uszczęśliwić jest dla mnie bardzo ważnę, bo wiem, że jeśli on będzie szczęśliwy i ja będę. Towarzyszy mi przy tym strach, bo boje się, że to może być za pięknę.... dwoję dorosłych ludzi, nie znając sie tak naprawdę oszalało na swoim punkcie, do tego stopnia, że oboję nie marzą o niczym innym by móc zasypiać i budzić się w swoich ramionach. Ten człowiek mnie kocha, kocha tak bardzo, że kiedy na mnie patrzy, uśmiecha sie to to uczucie jest wręcz namacalne.... nigdy nie sądziłam, że (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
To, co najgorsze Na zawsze w moim sercu

Najgorszy jest smutek... i lęk... lęk przed tym, że straciłaś tą osobę... już jej nie odzyskasz.... już nigdy nie wtulisz się w jej ramiona, ani nie poczujesz jej rąk na swojej głowie lekko gładzących twoje włosy... już nigdy nie usłyszysz jej śmiechu, płaczu... nigdy nie odpowie ci, że też cię bardzo kocha...gdy byłam mała tato zawsze na dobranoc masował mi stópki i rączki (to może wydawać się dziwne dla niektórych), bo był kiedyś masażystą. Dzięki temu od razu zasypiałam... teraz leżę co noc i nie mogę zasnąć... tato nie przyjdzie i mnie nie pocieszy ani po ciężkiej nocy nie zbudzi mnie łaskocząc mnie w policzki... nie zaśpiewa mi na pocieszenie... ile jeszcze mógłby mi pokazać, nauczyć... znałam go tylko 16 lat... to za krótko... zdecydowanie za krótko... on już nigdy nie zobaczy mojego chłopaka, męża, dzieci, jak kończę studia... nie ma go...

Zobacz cały wpis na blogu »
milczac Milcząc

Po rozmowie z nim wczoraj w południe nie mieliśmy już kontaktu, tzn ja byłam w stanie dziwnego przybicia czy też zrezygnowania.... kiedy ON dzwonił nie mogłam rozmawiać i kiedy ja do niego dzwoniłam ON nie odbierał..... początkowo myślałam, że ON po prostu jest zajęty pracą...ale wieczorem kiedy do mnie dzwonił powiedział, że specjalnie to zrobił.... bo był na mnie zły....bo poczuł się lekceważąco.... że nie jest ważny! Poczuł się dokładnie tak samo jak ja wtedy kiedy byłam z nim, kiedy nie chciałam nic więcej jak kochać i być kochaną - przez niego..... ale cóż życie bywa bardzo  przewrotne.... napisał mi sms-y.... mianowicie że przeszło go dziwne uczucie, niemiłe.... że któreś z nas może żałować..... że mam być uśmiechnięta....że dziwnie się czuję - źle...... oczywiście rozmawiając przez telefon wyjaśnił mi to, żebym go dobrze zrozumiała.....ale ja go dobrze rozumiem..... czuję się zagrożony.... wie, że tak bardzo chcę być szczęśliwa, że chciałabym ułożyć sobie życie - mieć przede ws (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
Kolejna rozłąka Lukier z cytryną

Najwiekszą bolączką dnia dzisiejszego jak dla mnie jest kolejna rozłąka. On tu, ja tam. Sens istnienia takiego związku? Żaden! Jednak to tylko i aż... miesiąc! M być lepiej, ale czy w to wierzę? Ja jako osoba składająca się z ducha i ciała, a w ciele tym rozum. On mi podpowiada różności, plącze moje myśli, zaburza harmonię, którą usilnie próbowałam wypracować. Serce natomiast podpowiada, że będzie dobrze, że już nie zostanę zraniona. To co wbiło się w nie z bolesnym impetem powodując ból, niedowierzanie, złość, nienawiść, cierpienie i rozpacz jest już za mną. Dało mi to siłę do walki, ale też zachwiało zaufanie do niego. Zasatanawiam się czy to zrozumiałe....hmmm. Zapewne tak.  Mam chrapkę na lepsze, stabilniejsze jutro. Już we troje. W końcu bez pożegnań, bez łez i tych wszystkich trudnych emocji towarzyszących rozstaniu.  Ja jutro wracam do Polski, a On zostaje tutaj (czyt. UK), aby jak najwiecej zarobić. Oboje mamy czekać do początku wrzesnia, ab (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
milczac Milcząc

Drugi głuchy telefon upewnił mnie w moim przekonaniu, że to właśnie ON dzwoni. Naprawdę chciałam wierzyć-  wierzyłam, że ON do mnie przyjedzie. Widać naiwność ludzka nie zna granic.... cały dzień chodziłam z okna do okna czekając.... i jak się okazało nie doczekałam się. Ale czego ja mogłam się spodziewać. Zakończyłam definitywnie tą znajomość, więc tym bardziej nie powinnam od niego niczego oczekiwać.... ale cała ja.... mam nadzieję, że może kiedyś, może coś.... może my.... może będzie nam dane choć przez chwilę....na chwilę.....obłęd.... odeszłam bez słowa a jeszcze oczekuję by czytał w moich myślach, domyślał się, że wcale nie jest tak jak ja się zachowuję... że jednak cały czas we mnie jest ten ogień, który we mnie rozpalił...... jestem bezczelna.....bezczelna wariatka.... do tego naiwna.... i tak spragniona jego.... jego obecności, głosu, oddechu..... ratuję się jak mogę choć nie zagłuszy ciszy wina smak, nie zagłuszy żalu pusta butelka..... tak pragnę do niego zadzwonić.... jechać pod (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
milczac Milcząc

Świadomość tego, że ON jest w pracy działa na mnie przygnębiająco. Tak mnnie kusi by wykręcić jego numer i powiedzieć, że to nic nie znaczyło, to milczenie.... że tęsknie i chcę być.... no właśnie czym ja chcę dla niego być? Tą drugą, odskocznią od rzeczywistości, czasoumilaczem? Nie, nie nie!!! Muszę się uspokoić bo nie chcę pod wpływem emocji popełnić głupstwa, bye nie żałować.... a wiadomo, że emocje są złymi doradcami.... co nie zmienia faktu, że targają mną by jednak, na chwilkę... przez moment usłyszeć choćby standardowe -"słucham"....niby nic, ale teraz w tym momencie to byłoby jak balsam na moją duszę.... kurczę, czas leci nieubłaganie a ja nadal nie potrafię o nim nie myśleć.... a dzisiaj to juz sama przeginam.... znów czuję ten ucisk sercu, jakby ktoś mi położył cięzki głaz, a ja z ledwością łapie oddech, a on nie chcę drgnąć.....i z każdym wdechem , wydechem sprawia straszny ból....   Mój książę.....wiem, że robisz to co chciałam, o co (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
milczac Milcząc

Dzisiaj obsesyjnie myślę o tym by do niego zadzwonić, wiem że jest w pracy, że nie przystworzyłabym mu przez to kłopotów. Tęsknie za jego głosem, mogłabym zadzwonić z zastrzeżonego numeru, kupić nowy numer.... zrobić cokolwiek....ale nie, moja duma, która strasznie została urażona mi na to nie pozwala. Toczę zaciętą walką między sercem i rozumem....zadaję sobie pytanie co mi to da? Nic! Wiem o tym. NIc to nowego nie wniesie do mojego życia, a tylko się zdenerwuję, dorzucę sobie kolejnych drewienek by rozpalić płomień, który we mnie jest...bólu, tęsknoty i wielkiej niesprawiedliwości losu. Dlatego, że znam go.... gdybym zadzwoniła ON by odparł, że w końcu....że ile miał czekać...co chciałam przez to zyskać.... co chciałam....chcę by On coś zrozumiał, co miał, a co stracił bezpowrotnie.... później zapytałaby się co u mnie.... i zaczął opowiadać jak to nie ON zaczął pić z nowymi kolegami piwa, opowiadał by mi, że znów odwiedził rudą w barzę...  bo przeciez kol (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
Urodziny Twojej Mamy Kochana Zosiu

Wczoraj Hania pierwszy raz była w górach, u rodzinki. Twoja Mama miała 50 lat, zrobiła imprezę w stołówce w szkole, wszyscy byli zaskoczeni tym faktem, ale nie o tym ten tekst. Co roku, jak pogoda pozwalała był gril na ur Mamy. Teraz te spotkania będę wspominał z łzami w oczach. Na podwórku stół i dwie ławki, zawsze brakowało miejsca dla wszystkich, to się rozkładało koc na trawie, na skarpie. Może nie było zbyt wygodnie, ale wszyscy byli szczęśliwi, że mogą łapać te majowe promyki słońca, nikt nawet nie pomyślał żeby coś zmieniać, atmosfera wystarczała do bycia szczęśliwym. Ty zawsze uśmiechnięta, bo mogłaś byś ze swoją rodzinką tak nie wiele Ci było potrzeba do szczęścia. Wczoraj jak wracałem do domu, spojrzałem na te zalesione góry, które się zielenią, przypomniały mi się nasze pierwsze spotkania, właśnie na wiosnę żeśmy się poznali, zaczęliśmy być ze sobą. Teraz ta pora roku szczególnie mi Ciebie przypomina. Czasami myślę (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
Wiosenna tęsknota Kochana Zosiu

Wróciły znowu dni smutku, dni, w których wszystko mi o Tobie przypomina, jak ja za Tobą cholernie tęsknie. Znowu nic nie ma sensu, po co być kimś jak i tak się kiedyś umrze, po co się starać jak nie wiadomo, kiedy nas już tu nie będzie. Dzisiaj, w to niedzielne popołudnie, nawet ten cholerny, otwarty piekarnik mi o Tobie przypomina. Przyszła w końcu ta wyczekana wiosna, słoneczko świeci, mnóstwo ludzi stara się łapać pierwsze promyki ciepłego słońca. Większość to rodzinki, mama, tata i dzieci, są tacy szczęśliwi, a mi jest tak cholernie smutno, że już nigdy w takie słoneczne popołudnie nie wyjdziemy razem, nie przejedziemy się wspólnie na rowerze, nie zaśmiejemy się wspólnie. Tak bardzo nie rozumiem tego świata, tych kolei losu. Tak mi było dobrze z Tobą, a teraz muszę zacząć żyć na nowo, bez Ciebie. Kocham Cię moja Góraleczko! :*

Zobacz cały wpis na blogu »
Powoli wariuję Samotna mama i singielka z odzysku

Zwariuję, zwariuję z samotności, tęsknoty i braku jakichkolwiek nadziei na lepsze jutro.  Na początku trzymałam się jakoś, nie było wielkiej tragedii, rozpaczy, ale z dnia na dzień jest coraz gorzej. Sidzę sama, z nikim nie rozmawiam, czekam tylko na moment powrotu do domu małego, ryczę z bye powodu i marzę tylko, żeby wszystko było po staremu. Strasznie chcę, żeby mąż do mnie wrócił, wiem, że się kłóciliśmy i w ogóle, ale jak żona alkoholika czy tyrana wierzę, że się poprawi. Niestety wygląda na to, że on wcale tego nie chce, przynajmniej nie daje po sobie poznać. Wspomina o przyszłości, oczywiście zakładając, że nie będziemy razem. Perspektywa  takiego dalszego życia mnie dobija, bo to nie życie ale marna egzystencja, na kanapie przed telewizorem czy laptopem. Nie wiem co zrobić i czy cokolwiek jeszcze się da. 

Zobacz cały wpis na blogu »
5 dni po ... Kochana Zosiu

Mija już piąty dzień od momentu w którym ostatni raz mieliśmy nadzieję, nadzieję na cud, lecz on się nie wydarzył. Moje myśli strasznie splątane. Gdy wpadam w wir załatwiania to jakoś ten czas ucieka, ale za to gdy usiąde w domu, w tym pustym domu, bez Ciebie to jest ciężko, serce mi pęka, myśli uciekają do Ciebie. Mam nadzieję, że tam Ci jest lepiej, że patrzysz na nas z góry i z Bogiem planujecie dalej nasze życie. Jedynie dzieciaki dają mi chęć do życia, do przyzwyciężenia tego wszystkiego. Coraz bardziej do mnie dochodzi, że czasu już nie wróce, że już z Tobą nie porozmawiam, że nie usłyszę od Ciebie "Kocham Cię". Tak bardzo za Tobą tęsknie ...:(

Zobacz cały wpis na blogu »
tęsknota wczoraj snem jutro marzeniem dzisiaj życiem

 tak bardzo pragnę przytulenia w noc rozgwieżdżoną dotyku kochanka pocałunku ust drżących ciepła rąk jego ramion magicznych chwil wspominanych o świcie straszna męka duszy zakochanej codziennie odtrącanej czasem jest spotkanie biegnę na nie z trwogą serce bije czy ja żyję skąd ten dystans wytworzony jak mur straszny nieskończony gdzie kres jego czy doczekam tego ktoś powiedział dobrze mieć za kim tęsknić chyba nie rozumiał jaka to męka jest kiedy codzienność umyka a nie ma przyjaciela któremu dusze powierzam który ze mną zjednoczony jest nieobecny oddalony w siebie zanurzony czekam cierpliwie obolała dusza z każdą chwilą słabsza może dziś (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
Szarość dnia codziennego ... Niech zgasną wszystkie światełka

Buzik. Godzina 5:32 uświadomiłam sobie, że zaczyna się kolejny szary dzień. Noc, poniekąd krótka, gdyż 4 godziny snu chyba nie zaliczają się jako noc, dała odpoczynek. Znów pojawia się pytanie: " Po co to wszystko?" Ten trud, te zarwane noce i pot, który z siebie wylewam nerwowo wertując kartki. Zachciało mi się być studentką! Nikt nie kazał, sama chciałam. Czy to jest największe moje zmartwienie- dużo nauki, za mało czasu, praca, znajomi? Ojj tylko, żebym ja była świadoma, że tego chce... Czasami ma się takie myśli, nawet nie wiem skąd- zamknę oczy i już się nie obudzę, bo to wszystko i tak nie ma sensu... Sama sobie wmawiam, każdego dnia podnosząc tyłek z łóżka, że robię to dla siebie, dla lepszego życia, ale... No właśnie, czy zawsze musi być to ale? (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
Początek Głucha cisza...

      Jest środa 12-tego maja 2010 i własnie w ten dzień postanowiłem założyć tego bloga. Nigdy nie byłem zainteresowany taka formą wyrażania swoich uczuć, pragnień,doznań....Jeżeli już do tego doszło to naprawde moje życie musiało sie zmienić, coś wydarzyć...

Zobacz cały wpis na blogu »