Abcd

Wpisy zawierające słowo kluczowe abcd.


« najpopularniejsze słowa kluczowe

... "Navigare necesse est, vivere non est necesse", czyli pracujesz na ladzie wypoczywaj na wodzie.

Kawalerem w XXI wieku jest być łatwo. Kilkaset lat temu zmuszony bym był do codziennego wpierdalania dania typu tatar. Z tego co akurat bym upolował. A tak idę sobie do sklepu i kupuję mrożoną lasagne, którą przy pomocy mikrofalówki w 10 minut przyrządzam. Do tego flaszka wina i nie dość, że jest sycąco i kulturalnie, to jeszcze baśniowo. W ten oto sposób uda mi się pokonać sobotę i płynnie przejść od popołudnia do łóżka. Z czasoprzestrzenią nie jest łatwo, ale stosuję wszelkie możliwe środki. Do łóżka książka o dobrej praktyce morskiej i CNN w tle na dobranoc. Niezwykle interesująco.

Zobacz cały wpis na blogu »
... "Navigare necesse est, vivere non est necesse", czyli pracujesz na ladzie wypoczywaj na wodzie.

Siedzę sobie w biurze. W tym, co w nim bywam z raz na kwartał. Bo przecież nie ma czasu. Kalkulacje od rana miałem robić. Na przeszkodzie mi jednak jak zwykle coś staje. Z rana w hotelu przy autostradzie okazało się, że szkolna wycieczka okupuje salę śniadaniową. Nie było gdzie usiąść, więc poszedłem palić cygarety i odbyć poranne rozmowy telefoniczne. Że niby dowiedzieć się, że jestem w łodzi. To wiedziałem. Ale kurwa, na którym oceanie i która jest godzina? Beztroska gówniarzy mnie melancholijnie nastroiła. Myśli pobiegły do tamtych czasów, kiedy nie trzeba było. Do czasów, gdy wchodziło się w świat z olbrzymim zaciekawieniem. Kiedy wszystko było nowe a człowiek pełny ideałów. Życie potem to weryfikuje. Najlepiej, gdy dzieje się to jak najpóźniej. Zazdrościłem z rana gówniarzom tego podniecenia związanego z odkrywaniem. Dotarłem do biura spóźniony. Dobiega 1200 i ten co miał dzisiaj ze mną liczy (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
... "Navigare necesse est, vivere non est necesse", czyli pracujesz na ladzie wypoczywaj na wodzie.

Z roboty mnie wypierdolić nie chcą. Choć robię wszystko, żeby mnie zwolnili. Walę w chuja, obijam się, przestałem robić wyniki. I chuj, ciągle nic nie słyszę o wyjebaniu mnie. Martwi mnie to, gdyż niekomfortowo się czuję składając wypowiedzenia. Jakoś mi głupio w takich momentach. Z kina wróciłem i w domu u siebie siedzę. Sam byłem. Każdy dmucha w domowe ognisko o tej porze w niedzielę, więc nic innego mi nie pozostaje jak samemu się na mieście pokazywać. Ostatnie 36 godzin w domu. Kurwa, wyć mi się. Muszę już wyjechać. Ech. Ile tygodni albo miesięcy to potrwa? Nie znam odpowiedzi. Oczywiście tryb poszukiwania pracy zmieniłem. Z ekstensywnego na intensywny, ale to nie takie kurwa proste. Zresztą z samych filmów każdy to wie. Zanim bowiem pierdolone haery ruszą dupę i odpowiedzą, że mimo wysokiej oceny moich osiągnięć zawodowych mam spadać na drzewo prostować banany, to minie iks miesięcy. To też wiem z samych  filmów. Wi (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
... "Navigare necesse est, vivere non est necesse", czyli pracujesz na ladzie wypoczywaj na wodzie.

Dzień pracy miał siedemnaście godzin. Boli mnie kręgosłup, lewe biodro i żołądek. Manti popijam browarem. Browarem dopiero tera, gdyż wszedłem do domu minut temu sześć. Spotkanie trwało siedem godzin. Trzy osoby. Spotkanie w języku niemiecko-angielsko-węgiersko-rosyjsko-polskim. Jakaś kurwa masakra. Jestem zwyczajnie, najzwyczajniej w świecie wyjebany. „…I jedno wiem. Ten rejs wpisałem w moje dni. Bo przyjdzie czas, że popłynę z Tobą. Będziemy dzielić  spleśniały chleb na pół. A gdy śmierć zechce nas porwać w otchłań słoną zaufaj mi do kresu sił.” Jeszcze nie wiem kim ona jest. Ani jak ma na imię. Wiem jednak, że popłynę.

Zobacz cały wpis na blogu »
... "Navigare necesse est, vivere non est necesse", czyli pracujesz na ladzie wypoczywaj na wodzie.

„Na chuj mi kurwa Twoje kwiaty Na chuj mi kurwa Twoje łzy Na chuj mi kurwa te dramaty Na chuj mi kurwa jesteś Ty! Więc nie wylewaj łez Proszę cię najgoręcej Spierdalaj jak najprędzej Kochana ma... (bis)” - pomyślał sobie ktoś a adresatem byłem ja. „Dość tej obsuwy, spluwy (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
... "Navigare necesse est, vivere non est necesse", czyli pracujesz na ladzie wypoczywaj na wodzie.

Ostatni raz się upijam z tego powodu. Właśnie teraz. Symulując pracowanie. Profanując tę czynność czy też pozorując. Czasownik do wyboru. Dla mniej wrażliwych – pierdoląc obowiązki służbowe w dupę z całej siły. Oczywiście na telefonie wiszę cały dzień. Jak jednak wiadomo mamy początek roku i w mojej branży chłopaki w styczniu bardzo wolno się rozkręcają. Trafiłem na nasza klasę. Tylko ludzie głupi się łudzą. Się łudziłem. Tyle lat się łudziłem. Do dzisiaj. Dzisiaj game is over. Dziecko, mąż lub konkubent. Oczy mnie raczej nie zawodzą choć wzrok wspomagam. Kurwa jak zabolało, gdy zobaczyłem wnętrze, w którym kiedyś byłem pożądaną osobą. Z drugiej jednak strony poczułem jakąś ulgę. Nie ma już o co walczyć. Piję więc ostatni raz z tego powodu.  Odpuszczam. Będę pamiętał, ale już tylko dla siebie. Już się nigdy nie pojawię. Niedawno jeszcze próbowałem się przypomnieć. O efekcie nie trzeba wspominać. Zmieniam kraj, pracę, nr t (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
... "Navigare necesse est, vivere non est necesse", czyli pracujesz na ladzie wypoczywaj na wodzie.

Życiowy rekord mam na koncie kolejny. 4300 km od poniedziałku do piątku. Na spotkanie zamiast tysiąc pincet zrobiło się 1750 w jedna stronę. Nie oszacowałem należycie możliwych warunków pogodowych, jakości dróg i niezniszczalności swego organizmu. Kraj wyjścia przez 500 km olewał mnie strumieniami deszczu. A tuż przed granicą marznącą mżawką. Co jednak mogłem zrobić? Rura. Zamknięta szafa i modlitwa. Przecież termin spotkania umówiony i rzecz to święta. Pierwszy kraj tranzytowy był uprzejmy powitać mnie lodowiskiem i silnymi opadami śniegu. Ciężko szafę domknąć było, więc nie domykałem. Dopiero tuż przed kolejną granicą zapaliłem awaryjne, przeciwmgielne i doszedłem do czerwonego pola na piątce. Drugi kraj tranzytowy szykował jeszcze przyjemniejszą niespodziankę. Widoczność spadła do jakichś 70 metrów. Mgła pierdolona. Na zegarku widziałem, że zaczynam przegrywać z czasem. To zastosowałem metodę na nawigację. Inaczej mówiąc (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
... "Navigare necesse est, vivere non est necesse", czyli pracujesz na ladzie wypoczywaj na wodzie.

Na prawym tyle letni kapeć. Tysiąc pincet pizdziesiat przez góry do przejechania. Z czego aż około sześćdziesięciu kilometrów autostradą. A warunki są jakby niekorzystne. Kwartał jednak umawiałem to spotkanie i opuścić teraz nie mogę, choć mam serdecznie dość. Z powołaniem się minąłem. Jutro rano muszę się zameldować na miejscu. Powinienem zostać złotową. Niedługo to już jednak. Ostatnie podrygi ostrygi. Kwitung w biurko razem z kluczami do mieszkania, kluczykami do bryki, papierami i innymi pierdołami co mi przysługiwały. I rób sobie sam. Jak to masz w zwyczaju mówić – masz łeb i chuj to kombinuj. Więc się zastosowałem do Twojej rady i wykombinowałem, że pierdolę takie warunki. Lepszych mi nie dasz, to się goń. 

Zobacz cały wpis na blogu »
... "Navigare necesse est, vivere non est necesse", czyli pracujesz na ladzie wypoczywaj na wodzie.

Tak się dzisiaj zastanowiłem na drzwiami do mieszkania. Bardzo dobrze, że one są ognioodporne i 30 minut mają za zadanie żywioł powstrzymywać. Oznacza to, że mam jeszcze 29 minut na skończenie flaszki od wybuchu. Ogień na klatce w budynku i ja kulturalnie spożywający bez marnotrawstwa. Nie nerwowo. W 29 minucie wyrzucam przez balkon linę (w domu moim takie coś się zdarza występować ze względu na zainteresowanie różnymi dziedzinami, np. malarstwem i operą) i spokojnie z kolejną flaszką i dokumentami w kieszeni zjeżdżam i udaję się do najbliższej ławki lub przystanku wraz z gośćmi oraz przygodnie napotkanymi przechodniami. Wspaniałe są drzwi ognioodporne.Zawsze zanim poczuję, że to już urlop wpierdol okrutny dostaję. Zawsze bowiem jakieś osiem tysięcy rzeczy pozostaje do załatwienia. Wszystko zajęło mi dzisiaj 10 godzin bez czasu na piergnięcie. A dopiero o 2000 cokolwiek dopiero  s (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
... "Navigare necesse est, vivere non est necesse", czyli pracujesz na ladzie wypoczywaj na wodzie.

Nadkwasota się odezwała. Pierdolona. Dwa razy w roku tak jem. Poza świętami jem dość skromnie i stąd ta niedyspozycja.  Piwo na całe szczęście jest zasadowe. Prosta więc jest neutralizacja problemu nadkwasoty. Nawet jeśli żelazny zestaw lekarstw przestał istnieć. Święta jak to w życiu. W drodze. Różne stoły, różne łóżka, różne środki transportu. Do tego butelka złotego Jasieńka. Był też przykry moment. Otóż brat musiał wyjaśniać rodzinie, że nie jesteśmy pedałami. Mimo tego, że obaj nie pamiętamy kiedy ostatni raz płeć piękna występowała przy naszych bokach. Członkowie rodziny jeszcze mniej pamiętają. I kolejny raz usłyszałem, że ta co wiedziała, że to debil, to jednak była fajna. I wszystkiego jej najlepszego z tego miejsca życzę. Bo co innego mogę? Nawet pierdolonej Pani Prokurator dzisiaj dobrze życzę. I temu chujowi Prokuratorowi też. Czas na tę zabawę co się punktami przejawia: (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
... "Navigare necesse est, vivere non est necesse", czyli pracujesz na ladzie wypoczywaj na wodzie.

Piwo sobie właśnie sobie walę. Jedno tylko. Łomżę Export. Pychota. Nie wszędzie da się nabyć ten nektar. To właśnie Łomża jest probably the best. Muszę piwello walnąć, gdyż sprzątanie lokalu strasznie mnie wyczerpało. Ostatni raz sprzątane było chyba we wrześniu i nie ja je czyniłem, gdyż byłem nieobecny. Potem nie było okazji spowodowanej także nieobecnością. Się zakurzyło, że tak powiem. Śledzik się dzisiaj u mnie rozegra, więc porządek jest wskazany. Fajnie mam. Nie muszę na śledzia zapraszać. Samo się wszystko zaprosiło. Pojawiam się w mieście rodzinnym i plotka od razu idzie, że jestem. W adwencie jak wiadomo idzie ona jeszcze szybciej, gdyż konfesjonały idą pełną parą. Dzięki temu nie wykonując ani jednego telefonu mam wieczorem gości. A pojutrze wigilia właściwa. To jeszcze jest tak daleko i tyle kilometrów, że o tym nie myślę. Bardziej myślę nad tym jak się nie dać wydymać przez mojego pryncypała. Wczorajszy dywan utwierdził mnie w przekonaniu, (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
... "Navigare necesse est, vivere non est necesse", czyli pracujesz na ladzie wypoczywaj na wodzie.

Tak to w życiu moim bywa, ze się lubi skomplikować. Żadna to jednak przecież nowość. Czyż nie? Ostatnie 100 km do domu. W Polandzie już się akcja dzieje. Dzisiaj się dzieje. Wyjeżdżam z centrali 1754. O 1900 mam umawiana randkę z internetu. Inaczej niestety umówić się nie jestem w stanie. Taka już robota i takie życie. Drobna stóweczka po polskich drogach do zrobienia. Jestem wiec uprzejmy zatrzymać wskazówkę na dwóch złotych. Celem naturalnie zdążenia. Nie ma to jak diesel palący średnio dychę na sto. W każdym bądź razie po 10 km odbieram telefon. Szef wszystkich szefów dzwoni i mnie opierdala. Złożyłem wyjaśnienia. Kolejne 10 km. Szef wszystkich szefów dzwoni i mnie opierdala. Złożyłem wyjaśnienia. Kolejne 10 km. Szef wszystkich szefów dzwoni i mnie opierdala. Złożyłem wyjaśnienia. Wezwał mnie na jutro dywanik. Pachnie mi wypierdoleniem. Takie już to życie jest. Pachnie mi jednak wypierdoleniem z gatunku nieb (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
... "Navigare necesse est, vivere non est necesse", czyli pracujesz na ladzie wypoczywaj na wodzie.

Strasznie i z kazdym dniem bardziej jestem wkurwiony. Tak jakos mi się dzieje. I zacząłem szukac nowej roboty. Dosc na razie ekstensywnie, ale zacząłem. Raz jednak intensywnie spróbowałem. Aplikacje nawet napisałem. Dosc powiedziec, ze na stanowisko za granica. Czyli jak zwykle wbrew sobie. Nie moglem sobie jednak kurwa odpuścić, gdyz to branza zeglarska się rozwija. Oczywiście aplikowałem z pelna świadomością, ze maly mis w swiecie Wielkich Bolkow jest bez szans. Wynikow aplikowania nie znam. Mogę jednak podejrzewac jaka będzie odpowiedz. Mniej wiecej będzie tak – Mimo wysokiej oceny Pańskich osiągnięć zawodowych,, mamy Pana w dupie. Z poważaniem. HR Team. Wilk syty i owca cala będzie. Aplikowałem, wiec zrobiłem co trzeba. Oni mnie oleja, wiec nie będę miał dylematow gdzie jest moje miejsce i gdzie zycie w koncu zaczac układać. Czas jest bowiem najwyższy. Z obiegu wypadam i doskonale sobie zdaje z tego sprawe. Mysle, ze starzy lekko sa zaniepoko (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
... "Navigare necesse est, vivere non est necesse", czyli pracujesz na ladzie wypoczywaj na wodzie.

Naprawde nie cpam. Denaturatu nawet nie pije, nie wspominając o lepiku czy ekstrakcyjnej. Mimo tego mam takie sny, ze Freud mialby permanentny wzwod. Tak zwany „pytostoj”. W niektórych kregach tak zwany. Tylko zapierdalam. Czasem organizm ma tak dosc, ze nie mogę zasnąć. Przewracam się z jednego boku na drugi i ciezko zasnąć. Do momentu az zasne. Jak beton, ale kurwa te sny. Caly czas strzelam, jestem zabijany, wypadki samochodowe i inne. Chora mam glowe. Pewna Pani, zwana Wiadomo Kto, miala urodziny. Byłem w takim biegu tego dnia, ze zapomniałem się zesrac, nie mówiąc już o pamiętaniu o czyichs rocznicach. Zreszta w tym przypadku pamiętanie jest tylko dla mnie lub nie dla mnie. Tak jak sobie wybiore. W każdym bądź razie organizm mam czujny i we snie mi przypomniał. Moja chora glowa, pelna niespodzianek.

Zobacz cały wpis na blogu »
... "Navigare necesse est, vivere non est necesse", czyli pracujesz na ladzie wypoczywaj na wodzie.

Prawie przeleciałem koleżankę ze szkoły. Z klasy w sensie, ze szkoły średniej. Mając piętnaście lat nawet się w niej podkochiwałem. Niestety zadzwonił jebany telefon. Po drugiej stronie usłyszałem język angielski z mocnym niemieckim akcentem i do tego w męskim wykonaniu. To mnie do końca obudziło i czar prysł. Jakże czasem wspaniałe miewam sny. Gdyby poranki tak szybko nie nadchodziły to być może angielska królowa też już  by gościła w moim łóżku. W takim razie może to i lepiej, że tak szybko nadchodzą.

Zobacz cały wpis na blogu »