Wena nie istnieje. Czyli o mitycznym natchnieniu artystów

kategoria: Ciekawostki   dodane: 07/02/2023
Natchnieni artyści, muzycy pogrążeni w szale emocji i malarze kierowani siłą mistycznych muz to mit. Takie obrazy przedstawiają nam liczne teksty literackie czy popkultura. Często poruszany jest tam temat weny, która niczym tajemnicza siła, napełnia artystę. W konsekwencji tworzy on dzieło, pisze wiersz czy maluje obraz. Natomiast bez jej udziału, nie jest w stanie nic zrobić. Osoby pracujące kreatywnie często narzekają na brak weny. Tymczasem, okazuje się, że brak natchnienia stanowi jedynie wymówkę. Dlaczego wena nie istnieje?

Na początku należałoby nieco przybliżyć to pojęcie. Wena to przypływ pomysłów, zapał twórczy, zdolność oraz łatwość tworzenia. Wynika z tego więc, iż wena jest czymś co człowiek otrzymuje, nie kontrolując momentu, w którym się ona pojawi. Za takie postrzeganie weny można obwiniać, m.in. Platona. Już w starożytności bowiem rozmawiano na temat złożoności ludzkiego umysłu. Znany ateński filozof wysnuł teorię, jakoby zdolność tworzenia pochodziła od muz i bogów. O wenie mówił jako o sile, która wstępowała w ciało i umysł człowieka, a następnie przez niego przemawiała. Podobnie mówiła o niej Biblia, opisując proces powstawania świętej księgi. Tymczasem, naukowcy jak dotąd nie odkryli istnienia czegoś takiego jak „natchnienie”. Nie wiadomo czy występuje jakaś konkretna konfiguracja aktywności synaps w mózgu, która oznaczałaby właśnie wenę. Czym zatem jest tak naprawdę?

 

To zdolność i łatwość tworzenia, która jednak przychodzi w miarę wprawy. Kluczem do sukcesu jest regularne ćwiczenie zarówno swoich umiejętności, jak i kreatywnego myślenia. Wraz z większą ilością powtórzeń danej aktywności, przychodzi ona nam z coraz większą łatwością. Podobnie jest z wymyślaniem, wpadaniem na pomysły, czyli czymś w definicji podobnym do weny. Okazuje się, że umiejętność tą można kształcić. Dzieje się to głównie poprzez zmuszaniu mózgu do kreatywnych wyzwań myślowych, dzięki którym wypracowuje on pewne schematy. Dochodzi do tego, że uczy się w jaki sposób najszybciej i z małym wysiłkiem „wpaść na pomysł”. Dzieje się to wówczas, kiedy często wykonujemy tą czynność. Nabieramy bowiem wprawy.

Artyści często używają pojęcia braku weny jako wymówki. Niestety jednak, aby pomysły wpadły nam do głowy, trzeba zacząć działać. Rzadko kiedy natomiast idea rodzi się sama. Najlepszym sposobem na brak weny jest samodyscyplina i mobilizacja.

Brak weny, rozumiany w kontekście gorszego okresu twórczego oraz zmniejszonej wydajności, to natomiast odrębny temat.

 

Prawdą jest, że w pracy kreatywnej zdarzają się gorsze i lepsze momenty. Związane są one ze zmniejszoną produktywnością. Jeżeli brak weny rozpatrujemy w podobnym kontekście, można uznać, że jej istnienie jest prawdą. Zmieniona wydajność człowieka zależy od wielu czynników. Jednym z nich jest na przykład pora dnia. Badania pokazują, że w godzinach od 7 do 11 nasza produktywność rośnie, aż osiąga największe stadium. Potem natomiast następuje jej spadek. W godzinach od 13 do 15 mózg odpoczywa, co przekłada się na zmniejszoną jego aktywność. Potem znów następuje wzrost i o godzinie 18 jest ona ponownie na wysokim poziomie. Wynika z tego więc, że „brak weny” może przypadać właśnie na momenty spadku wydajności. Natomiast konieczność jej występowania w procesie tworzenia to mit. Istnieje bowiem jedynie pojęcie zwiększonej, bądź zmniejszonej produktywności.