Refleksje.
przynosisz mi jasnozielone sny
zerwane cichym sercem
o poranku
wręczasz namiętność
której się nie spodziewałam
tak bardzo boję się światła
że scałowuję łzy z mojego cienia
szukam schronienia w objęciach
porzuconej nocy
tak zawzięcie omijam moją miłość
żeby pozwoliła słońcu wzejść
jeszcze raz
na pamiątkę
nie chcę udawać że ból jest
dożywotnią podróżą
nie chcę marzyć tak żeby anioły
otrzepywały skrzydła z popiołu
żeby samotność przypomniała sobie wreszcie
że są tacy którzy oddychają
jej kamiennym snem
którzy nie rozumieją jak daleko stąd
do nieba do ściany
na której wymalowałeś sobie piekło