Kim jesteś? Czy światło Twojej pustki przeistacza się w ból, za który nie warto płacić sercem? Przepastny jest Twój cień, rozświetlający drogi, którymi zwykła przechadzać się moja nostalgia. Dłonie, noszące piętno zmarnowanej krwi, dopraszają się lichego kawałka ciernistego sumienia, ust skazanych na niedokończony, koślawy pocałunek.