Kupa

Wpisy zawierające słowo kluczowe kupa.


« najpopularniejsze słowa kluczowe

london calling kupa!

czas leci. teraz już data jest określona. 14 maja, godz. 6.10, Gdańsk - London Luton. Bilet w jedną stronę. Dziwnie mi z tym.. z jednej strony się cieszę, że w końcu się zdecydowałam, z drugiej smutno jak cholera :(  ps. "dexter" i "whose line is it anyway" ostatnio rządzą w repertuarze. szkoda tylko, że obejrzałam już obydwie serie tego pierwszego.. będę tęsknić za dexterem aż do września pewno..

Zobacz cały wpis na blogu »
trudno kupa!

  sprawa mojego wyjazdu dalej żyje. prawdopodobnie wylecę do Londka w środku maja... z jednej strony strasznie się cieszę, bo o tym marzyłam jeszcze ładnych parę lat temu (zanim wielka polska inwazja dotarła do UK). w ten sposób zbliżam się o znaczny krok bliżej do wymarzonych studiów filmowych w anglii.. ale z drugiej strony dopiero zaczęło do mnie tak naprawdę dochodzić, że zostawiam coś za sobą, że nie wspomnę o ludziach, których tu zostawiam..:(  niesamowicie trudno będzie mi zostawić moją najlepszą A., poza tym Rambusia będzie mi bardzo brakowało, no i nawet cholera za rodzicami będę chyba tęsknić! :( przygnębia mnie myśl, że ni będzie ich ze mną, tak jak do tej pory..ale chyba taka kolej rzeczy?  z innej beczki: ostatnio jechałam autobusem z rodzin, która rozmawiała i krzyczała do siebie (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
panick attack kupa!

o w pipę! żem się nastresiła niźle wczoraj. najpierw znajoma ze studiów, z którą miałam kiedyś zamieszkać w Londynie, rozwiała moje chęci..następnie okazuje się, że znajoma para u której miałam się zatrzymać wstępnie po przylocie do Londka rozstała się! ja pierdzielę! byli ze sobą ładnych parę lat..on się wyprowadza z ich wspólnego nidawno kupionego podlondyńskiego mieszkania. z ich dwoje jego znajm dobrze, a ją tak sobie. mimo wszystko ona chce żebym przyjechała i zatrzymała się z nią w ich mieszkaniu. są na stopie przyjacielskiej, rozstali się bez dramatów, więc on nawet stwierdził, że by nas odwiedzał.. skorzystam z propozycji, ale żeby dojść do tej, by się wydawało banalnie prostej decyzji, potrzebowałam wirtualnego strzała w ryj. Takowego zafundowała mi Moja Droga A. (i ni chodzi tu o moją drogę asfaltową). jak dobrze mieć przyjaciół, którzy utrzymają człowieka w ryzach!  cmokas peesy:  (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
hołd przeszłości kupa!

tak się zastanawiam: jak to się dzieje, że czas, tak niby mimo chodem, stopniowo posuwa się, aż tu nagle BACH! i ni wiadomo jak minęło już parę lat?najpierw winamp zapuścił mi nirvanę, potem depeche mode, teraz gra sobie lenny kravitz. czy Wy tyż tak macie, że konkretna piosenka, wykonawca, rodzaj muzyki kojarzą się z konkretnym okresem w życiu? jak tak mam.i tak fascynację nirvaną i doorsami przeżywałam w podstawówce. w początkach liceum był lenny kravitz na zmianę z massive attack, a pod koniec liceum przyszło dm (nie, nie mam 100 lat, tylko interesowałam się tymi zespołami w swoim czasie, a nie w ich)czytałam swoje pierwsze notki. ciężko było ukryć uśmiech zakłopotania:) jeżeli teraz tak jest, to mam nadzieję za parę lat zaśmiewać się do rozpuku, tak jak ze starych pamiętników.czytałam też notki innych. także tych, których już z nami na blogowisku ni ma (i tych co są, tylko pogubiłam się w zmianach nicka itp). i mimo własnej ówczesnej głupoty (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
vicious circle kupa!

ehh.. czy fuckt, że jestem świadoma tego, co robię źle usprawiedliwia to, że dalej to robię? prosty przykład mojego prywatnego 'zaklętego' koła:durny artykuł, w durnym babskim pismaku uświadomił mi, że mam problemy z zaczynaniem. na tę przypadłość przykładów mogłabym mnożyć miliony. pójdźmy więc dalej..żeby zacząć potrzebuję zorganizować i uporządkować sobie otoczenie i okoliczności (wiecie, jak np. temperowanie ołówków przed rozpoczęciem nauki albo pracy zaliczeniowej itp.), a tu kolejny pies jest pogrzebany-jestem koszmarnym organizatorem i porządkowiczem(zbyt powolna i przesadnie pedantyczna tylko w niektórych kwestiach)! także ni zacznę, póki ni uporządkuję, a ni uporządkuję póki ni zorganizuję i koło się zamyka. kiedyś wszystko to zrobię, ale może potrwać to wieki.klops. wracając dziś z pracy (wróciłam tam ZNOWU - ewidentnie ni uczę się na wszystkich błędach) ni zdążyłam na busa (tudzież gnój pr (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
kurczaki kupa!

kurwa mać! piękne rozpoczęcie notki co?:> no, ale oddaje moje emocje w pełni. święta, święta i po świętach, jak to się mówi. minęły spoko, na luzie, rodzinie itp. ni miałam niestety czasu żeby zajrzeć na Wasze blogi (muszę w końcu nadrobić, bo mam cholerne zaległości), ale za to posprzątałam prawie wszystkie pozapychane (już nie!-jupi!)szuflady. no i miałam też masę czasu na czekanie.. czekanie na kumpla.. i z tym właśnie wiąże się wstęp do tej notki.. zacznijmy od początku. ponad miesiąc temu dysk zewnętrzny, który kupiłam w usa miał fuck-up i wchłonął bez śladu połowę plików, które na nim miałam (a miałam w pizdu!). spanikowana i wkurwiona zwróciłam się do kumpla, który obecnie mieszka w londynie i zna się na maszynach. powiedział mi wtedy, że przyjedzie na święta to coś z tym zrobi. szczęśliwa więc dałam dyskowi spokój i odłożyłam go w stan oczekiwania na koniec marca. i co? i dupa kurwa! kumpel, owszem przybył do polska, ale ni poja (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
ale mnie tu długo nie być kupa!

owszem, wróciła już z tego Meksyku (dzięki za pamięć Ban:) ), ale jest gupia cipa i nie potrafi się zorganizować tak, żeby tu zajrzeć :/ Meksyk był niesamowity! Zupełnie inny świat. Ślub, choć z wpadkami, udany. Szkoda tylko, że mimo miesięcznego pobytu nie było na nic czasu :/ wypoczęłam pół na pół - tak to jest jak jedzie się do obcego kraju na miesiąc z rodzicami :P Plan "przeprowadzka do Londynu" w toku. Po trzech miesiącach (od powrotu z USA & Meksyku) nie robienia dokładnie niczego (poza obcowaniem głównie z własnym kompem i domownikami w domu)powróciła do znienawidzonej firmy :P Po co zatrudniać się gdzie indziej, skoro tu wiem już co i jak, a za czas niedługi i tak się zwolnię? Plan jest taki, że do końca kwietnia zdam egzamin na prawko (3 egzamin więc tym razem MUSZĘ zdać!) i fruuu na Londyn.Na koniec fajne włoskie powiedzonko, o którym dziś się dowiedziałam: "Weź gówno w rę (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
mexico here I come! kupa!

u mnie wlasnie 3 w nocy. caly dom pograzany w snie przed jutrzejsza wyprawa. o 7 wstajemy, by niedlugo po tym leciec do meksyku. podekscytowanam. ni mam na nic czasu. jak widac na sen rowniez niet.. jutro tez bedzie nowy dzien ;P cmokas kochani! 

Zobacz cały wpis na blogu »
fruuu... kupa!

ehhh fuck! zaniedbałam Was :( ajm sori. przyznaję się bez bicia. moim usprawiedliwieniem jest masa przypadków losowych plus.. to już jutro. zasadniczo to w pon rano, ale podróż zaczyna się w sumie jutro. najpierw do Warszawy, by w środku nocy spędzić parę godzin przed odlotem na lotnisku. nasępnie frruuu do paris, a tam migusiem kuźwa na następny lot (odstęp czasowy 55 min:/) i frruuu 12h do los angeles..  ufff..wakacje! mam już dość zamieszania "przed". cmokas kochani! 

Zobacz cały wpis na blogu »
plan na życie kupa!

tadam! teoretycznie mój plan na życie nieco się dopełnił.. byłam u znajomych w odwiedziny w londynie na parę dni.. nie wiem czy to kwestia tego, że ciągnęło mnie do UK, na długo przed pospolitym ruszeniem, czy naprawdę tak mi się tam spodobało.. ale postanowiłam (jeszcze nie na 100%, ale na 90%) przenieść się właśnie do zatłoczonego, brudnego i skomplikowanego londynu. tam mam trochę znajomych, którzy pomogą w pierwszym stadium z pracą, mieszkaniem i życiem w ogóle. jak już sie zadomowię, zarobię trochę i wywiem co i jak, ruszę na studia.  taka jest wersja robocza. dochodzą do niej niestety różne dziwaczne okoliczności :( po pierwsze: nie wiem jak zarobię na wyjazd, bo w mojej pracy siedzę do końca miesiąca (i ani kurwa minuty dłużej!), bo to co się tam wyprawia w tej chwili jest kiepskim dowcipem.. pomyśleć, że siedzę tam już kuźwa 3 rok! w tym gównie! ehh.. po drugie: siedzę w pracy do końca miesiąca, żeby (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
być jak Holden Caulfield kupa!

no właśnie. czuję się trochę jak holden. chociaż nie wiem czy dałabym rady pić, palić i szwędać się w zimnie tyle co on. poza tym jednak czuję się równie nie na miejscu.nie wiem co i jak. muszę zacząć podejmować decyzje, a nie wiem czy brak mi odwagi, czy determinacji. jedno wiem - powinnam wziąć się w garść, a to niestety nie takie proste. macie tak czasem, czy to tylko ja? dokańczam właśnie "zabić drozda" i coraz bardziej dziwię się, im dalej czytam. jestem chociaż zadowolona, że w końcu zabrałam się za czytanie zaległości. a i tak stosik książek piętrzy się. tak samo jak i "stos" filmów na kompie. jakoś nie potrafię odpowiednio żonglować czasem.  zapisałam się do szkoły policealnej z chwilowego "braku laku". myślałam, że to niegłupi pomysł choćby ze względu na papier ukończenia, który a nuż przyda mi się do czegoś. poszłam więc dzielnie na pierwszy zjazd. godzina 8 rano - ja nieprzytomna i coraz bardziej załamana..p (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
after the..

po raz kolejny stwierdzam, że nie mam szczęścia w grach liczbowych. Niby śniło mi się z piątku na sobotę, że w jakiejś kumulacji wygrałam potężną sumę, ale kiedy przyszło co do czego, okazało się, że w trzech zakładach na chybił trafił "dostałam" w sumie dwie marne jedynki. Ch.j, może w kartach mogłabym być jakimś zajebistym graczem, skoro ani w miłości, ani w grach liczbowych sukcesów nie odnoszę? Ktoś zna kasyno jakoweś w Krakowie?? ;)

Zobacz cały wpis na blogu »
this thing is connected with this thing and makes this thing go! kupa!

w sprawach minionego wyjazdu: genialny! tak naprawdę dowiedziałam się co to i o co w tym chodzi, dopiero na miejscu. wyjazd organizowany przez klub studencki z dofinansowaniem UE,  konkretnie wymiana mniejszosci narodowych. Masa fantastycznych ludzi i świetnie spędzony czas. w sprawach życiowo-szkolno-zawodowych: wszystko w toku. nic mi się ni kce. w sprawach damsko-męskich: ciacho z pracy po przemyśleniu ni wydaje mnie się już fajne. znalazlam za to materiał na zakochanie się. zajęty - oczywiście. chyba będę musiła jednak pootwierać te skrzynki za łóżkiem..(feng shui) w sprawach narodowo-patriotycznych: byłam na westerplatte ok. 4 nad ranem! obowiązek względem ojczyzny spełniony (na całe życie)  cmokas misiaki me! 

Zobacz cały wpis na blogu »
another year went by kupa!

nic dodać, nic ująć. szaleństwa na dzień, a właściwie noc przed..coś, czego jeszcze tam nigdy nie robiłam:P było dziwnie, ale na starość będę mogła powiedzieć, że spróbowałam wszystkiego:) dobrze mieć przyjaciółkę, która Cię zna!dziś może Sopot City? we'll see :Dsił brak. trza wyjść z piesem, wykąpać się i nabrać sił na wieczorne szaleństwa:D cmokas 

Zobacz cały wpis na blogu »
it's good to be back in your own toilet! kupa!

ufff..wróciłam wczoraj z Kostrzyna i po raz kolejny doceniłam wyższość porcelanowego bożka nad plastykowym toi-toi'em (na drzewnym stoku mówili przez radio 'toj-tojka' ale nie podoba mnie się sprowadzenie tego przybytku do żeńskiego rodzaju ;P). wyjazd bogaty w doświadczenia.chociaż dziwniej tam niż w Żarach..i to podobno ostatni taki.. szkoda by była.ot co! jakiś czas temu skonstrułowałam taką mąrdą, długą notkę, którą mi wcięło..dzięki temu pogrzebałam w firefox'ie i tera mogę kopiować z tego okienka zanim zapiszę:> mówcie mi mały geniuszu! buhaha! (nie, nie mogłabym jak część z Was pisać najpierw w Wordzie, a potem przerzucać tu - to by było zbyt proste;) ) muszę uchylić czoła przed administracją blogów, która słucha uważnie próśb i błagań. jeszcze tylko dowiem się jak wkleić szablon i zmienić se hasło i będzie cacy ;) przed Woodstockiem spędzałam czas głównie na nicnierobieniu, z przerwą (...)

Zobacz cały wpis na blogu »