odwrócić wieczność A żyć możesz tylko dzięki temu, za co mógłbyś umrzeć.
płynę pod prąd rzeczywistościkażdy kolejny krokznaczy drogęza margines czasu każde ustępstwona rzecz ciszykojarzy się z lękiemtylko zbyt prędko przeżytym pogrążać się w smutkukolidowaćz każdym jasnym uśmiechemto wszystko wiedzieku peregrynacjiku niewysłowionym myślom zatańczmypóki płonie w nas życiea świat zasypiaw objęciachwszystkie moje sny zmierzająku przeszłościprzyjdź zanim świt wskrzesinasze właściwie imię dobrobyt jutra to rajjaki dobrowolnie mnie zniewalaodkryj pustkęby odwróciła wieczność Zobacz cały wpis na blogu » |
własna orbita A żyć możesz tylko dzięki temu, za co mógłbyś umrzeć.
zanim przekonamy sięo ciekawskiej ciszyniech zgrabny wykrzyknikstanie w poprzek oddechu zanim zrozumiemyile snów potrzebaaby przespać śmierćdotknijmy ciała wskrzeszonegopocałunkiem z kryształu są słowajeszcze gorsze myśliktórymi zabijam ten lękkrew obrócona w próżnięjest oazą którą łatwo spotkaćza zakrętem bezcielesna noc stanie się skarbemjaki wypożyczyło ciówczesne tysiącleciemoje łzy mają własny kątorbitę gdy zastanę cięznów na samym wstępieodroczę dzisiejszy senpowtórzę wielkośćz jaką wypowiadam imięwspomnień Zobacz cały wpis na blogu » |
ostatni oddech słońca A żyć możesz tylko dzięki temu, za co mógłbyś umrzeć.
miało się wydarzyćzbyt wcześniea spóźniło się na własną odległość miało przybyćo określonej porzeaż księżyc pękł na półktoś przerzucił pomostmiędzy marginesem a granicą cierniste cienietłoczą się u nagich kolanspopielały kalendarz nie odliczasnów do spełnienia pokiereszowanadłonią wszędobylskiego lękuprzekradam się na drugą stronęjutraodnajduję wnioskinie chciałam martwić sięwspomnieniamiwszystkie poddane śmierci nie mogę kochaćabyś nie wspomniał samotnościo naszym przerwanym niebie pękł ostatni oddech słońcarzeczywistość pije kawęz wyszczerbionego kubka Zobacz cały wpis na blogu » |
piękna zmarszczka A żyć możesz tylko dzięki temu, za co mógłbyś umrzeć.
żeby tak przystanąćw połowie drogizrozumieć że pustka za plecaminie bierze się znikąd zachowaćżeby światło stało sięwłasnym półcieniem najpiękniejsze balladynależą do spadających gwiazdksiężyca bojącego sięuronić jedną niepowtarzalną łzę przedostaję sięponad parszywy sensmimo zagładyktórą dobrowolnie tu wprowadzaszrozkojarzona przez zmysłyzdewastowananiby piękna zmarszczkaw lustrze wszystko to należy sięwspomnieniomjakie pragnę zaprowadzićponad kres istnienia lituję się nad nocąnad jej bolesnym dotykiemzrozum jak wiele czułościbrakuje snom by stały sięrozwiązłym koszmarem Zobacz cały wpis na blogu » |
próbne uderzenie serca A żyć możesz tylko dzięki temu, za co mógłbyś umrzeć.
niebezpiecznie zaczynaćproroctwo od samego końcaniepoprawnie jest kochaćwbrew wiośnieco nie jest w staniezastąpić zimy nieprzejrzany smutkupołóż sięu moich stópdoceń anioła który targaniepoprawny cień zgrzeszyłam zbyt namiętniezbyt niefrasobliwieżebyś docenił mój żaltęsknotę nieten świat znów zaczął sięjeszcze razprawdomówność wszechrzeczyzamienia się w pamiątkęjednoczącą urojenia odkąd miłość poczęłazwierciadło dla snua nieograniczony wstęppochłonie jutropowstańmy razem z nową nocąz próbnym uderzeniem serca Zobacz cały wpis na blogu » |
pojednawcze spojrzenie A żyć możesz tylko dzięki temu, za co mógłbyś umrzeć.
zbyt wielekosztował mniekamienny oddech zbyt dużo oczekiwałampogrążając się w objęciachświata teraz wiemsumienność wyznań to tylko oazaniezamieszkananawet przez jedynego boga proszęwskrześ mnieze swoich bezsennych myślipozbaw lęku co zalągł sięw nieokreślonej przyszłości ulatnia sięzmierzwiony pocałunekpamięć staje na bacznośćgdy tą samą drogą podąża ciszaz milczeniem w objęciach odkąd umiem zasypiaćo porankua sen kosztujetak wiele smutkupodaruj mi spazm rzeczywistościpojednawcze spojrzenieprosto w życie Zobacz cały wpis na blogu » |
spóźniona godzina A żyć możesz tylko dzięki temu, za co mógłbyś umrzeć.
pokochać ciszę to zrozumiećile wart jestpierworodny senszauroczenie w kłamstwienie przynosi zbędnych obawtylko przewartościowane pojęcie celowości moja samotnościocknij sięz tego popłochuodnajdź w sobie zrozumieniedla beznamiętnych objawów z kroku na krok jestembliżej słonecznego sentymentuprawd dla jakich nie wartouciekać w pojedynkęodrodziłam się w ubóstwieod którego nie ma wybawienia ciężkostrawność pojęćto pomyłkana jaką czeka wszechmocny kamieńwęgielnyodrzuć płochliwy oddechwskrzesz w sobie krztynęrozległej gwiazdy odszukam w nas godzinęby spóźniła się na własny czas Zobacz cały wpis na blogu » |
minimalizm A żyć możesz tylko dzięki temu, za co mógłbyś umrzeć.
co powraca o właściwej godziniekończy się zwykleo tej samej porze wszystko co jest mitempozostaje nieprzemożną mrzonkąbezinteresownym westchnieniemw ramionach wiatru łzy poczętez twoich słów lśniąniby napięta linia wiecznościzbyt przebrzmiałe smutkitworzą girlandy z ludzkich sumień serce przyparte do murunie jest tym czego spodziewają sięanioły z przetrąconymi skrzydłamina twoich policzkachpobłyskują echadawnych chwil męczeństwo skrupułówmija się z celem wskrześ mnie na zakończenietej psychologicznej bajkipodnieś z ciałaresztkę zetlałego oddechuzminimalizowany dotyktak niepoprawnie wiosenny Zobacz cały wpis na blogu » |