|
W pałacu 2 cześć Słowa malowane życiem.
I nastała cisza, długa, straszna i obezwładniajaca, Ojciec zaginionej kobiety, nie potrafił mysleć logicznie, krązył jak tygrys w klatce,dzwonił do prawników, zadręczał pracowników. Niechetnie wracał do domu. Nie potrafił szczerze porozmawiać z żoną.Zbyt dużo było pomiędzy nimi napięć. Czuł że, żona coraz więcej sekretów przed nim ukrywa. Nie ufał jej. Nie rozuniał jej toku myslenia. Byli sobie coraz bardziej obcy. Wiedział,że to zona napędziła mu stracha swymi domysłami i kiepskimi pomysłami oraz oskrażeniami, o to że nie poświecał córce czasu i teraz to nie nadrobi. Skupił się na poszukiwaniach na własną rękę, zdany na własna intuicję, nie na histerię żony. Wiedział, o żonie tyle, że jej nie znał i był gotów teraz poznawać. całą swoją energię poswiecił na odszukaniu córki. na odzyskanie z nią zatraconej więzi. Czuł, że tak powinien, teraz albo nigdy. Dzwonił do biur detektywistycznych, które cieszyły się najlepszą opinią wśród (...) Zobacz cały wpis na blogu » |