Hłasko

Wpisy zawierające słowo kluczowe hłasko.


« najpopularniejsze słowa kluczowe

Dom mojej matki 5 Pamięci Marka Hłaski

— Więc dlaczego? Dlaczego się nie cieszysz? Nie jesteś głodna i nie jestem dla ciebiezłym dzieckiem; sama to przyznajesz, nawet wtedy, gdy milczysz, wiem o tym... Ale chociażjestem twoim synem, nie może mnie wzruszać twój smutek, że nie masz własnego, małegodomku na przedmieściu, kiedy widzę radość innych ludzi, wprowadzających się do wielkich,wspólnych domów. Mamo, przestań...Matka moja umarła. Umarła nie dlatego, że nie spełniła swych pragnień, lecz dlatego,że była starą i schorowaną kobietą. Jej ostatnie słowa nie były skargą, że nie doczekałamałego, własnego domku, lecz życzeniem szczęścia dla mnie.Ja pozostałem. Żyję i dalej cieszy mnie widok jasnych, wielkich domów. Wiem, żemieszczą one w sobie również wiele pragnień, cierpień, na pewno o wiele większych isłuszniejszych od tych, które miała moja matka.Lecz czasem ciężko mi żyć: właśnie wtedy, kiedy przechodzę obok takich wielkich,ja (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
Dom mojej matki 4 Pamięci Marka Hłaski

Chodziłem czasem na przedmieście i wałęsałem się godzinami po piaszczystych ikrzywych uliczkach, gdzie przycupnęły małe domki. Doszedłem do tego, że patrzyłem na niez nienawiścią i z nienawiścią także myślałem o sobie, że mały ten domek w jakimś sensieprzesłania mi widok na ogromny mój świat. Lecz nie mogłem go zburzyć. Ohydne były dlamnie słoneczniki i zielone sztachetki, klomby i spacerujące po nich kury, radośnie umorusanedzieci i koty leżące w słońcu. Pogardzałem każdym z tych ludzi mieszkających w kolorowychdomkach na peryferiach naszego miasta. Gdyby to zależało ode mnie, zabroniłbym budowaćtakie domki. Myślałem wtedy o strasznej sile, jaką jest ludzkie przyzwyczajenie. Zabroniłbymbudować takie domki, gdyż zdawało mi się, że ci, którzy w nich mieszkają, nie wiedząc otym, sami pozbawiają się rzeczy o wiele większych.“O, mamo — myślałem — łatwiej chyba zbudować sobie nieśmiertelność niżporozumieć się z dru (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
dom mojej matki 3 Pamięci Marka Hłaski

— Mamo! — mówiłem. — Przecież to straszne dla mnie, że ty marzysz tylko owłasnym domku i o niczym już więcej. Jakże mam cię kochać? I dlaczego tylko tyle? Jesteśprzecież dobrym człowiekiem i wiem, że potrafisz kochać; ja to wiem najlepiej! Nie mogę cięjednak wcale zrozumieć... Są kraje, w których miliony ludzi znajdują się bez dachu nad głowąi bez kawałka chleba, miliony głodnych i nieszczęśliwych ludzi. Mało... Nie wiadomo, czy ciludzie, którzy mają dziś dach nad głową, jutro nie zostaną bez niego. Jakich wymiarów wobectych spraw nabiera twoje marzenie? To żałosne, mamo... Czy naprawdę widzisz teraz uczciwemiejsce na twoje marzenie? — Każde marzenie — odpowiadała mi matka — jest uczciwe.Samo słowo m a r z e n i e jest uczciwe. Nieuczciwe mogą być myśli, pragnienia, dążenia,lecz marzenie pozostanie, czyste, nawet wtedy, kiedy inni wdepczą ci je w błoto... Pomyśl:będziemy mieć własny d (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
Dom mojej matki 2,5 Pamięci Marka Hłaski

Moja matka rzekła mi kiedyś:— Nie jesteś dzieckiem urodzonym z wielkiej miłości. Z twoim ojcem pobraliśmy siędlatego, że myśleliśmy, iż będziemy sobie potrzebni. Pamiętaj, abyś nigdy nie wierzył w takierzeczy; nie wolno ci! Ludzie, którzy myślą, że z czasem dopiero staną się sobie potrzebni,powinni odejść od siebie i zapomnieć kroków, które ich wiodły ku sobie.Bardzo mnie to wtedy zabolało. Gdy się dowiedziałem, że moi rodzice nie bylizłączeni miłością, bez której w wyobraźni mojej nie mogło być nic stałego, uczułemmomentalnie ssącą pustkę i przez długie miesiące nie opuszczała mnie myśl, że właściwie niejestem nikomu potrzebny. Zdawało mi się, że ludzie tacy jak ja — nie powinni żyć.— Po co mi to mówisz, mamo? — rzekłem wtedy. — Mam osiemnaście lat i gotówbyłbym zabić za każdy listek oderwany z drzewa moich marzeń...— Uschnie szybko twoje drzewo, jeśli nie będzies (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
Dom mojej matki 2 Pamięci Marka Hłaski

Wiem, że matka moja nie była nigdy kochana przez żadnego mężczyznę: małżeństwojej z moim ojcem nie należało do szczęśliwych. Prawie już nie pamiętam ojca, lecz zopowieści wiem, że przez całe życie paliło mu się pod czaszką. Był to jednak zimny ogieńinteligenta, który nie daje nic prócz blasku. W pewnym momencie swego życia ojciec mójwypalił się; potem już jego serce i myśli przypominały patyczek choinkowy, na którymzwęgliła się owa minimalna ilość substancji chemicznych dająca silny i piękny blask. Resztężycia spędził na szukaniu usprawiedliwień dla samego siebie; stał się gorzki iniesprawiedliwy wobec każdego.

Zobacz cały wpis na blogu »
Dom mojej matki 1 Pamięci Marka Hłaski

Moja matka była starą i brzydką kobietą. Nie mógłbym nawet silić się na opisanie jej twarzy;zdaję sobie sprawę, że twarz ta nie zachowała nic ze swojej prawdy: tak dzieje się często zludźmi bardzo schorowanymi i zniszczonymi przez przeżycia ponad skromne ich siły.Patrzyłem, jak gasła moja matka. Były to jedyne chwile mego życia, kiedy czułem sięzupełnie bezsilny; tak bezsilny, jak tylko może się czuć człowiek, który uprzytomni sobie, żezawsze może iść z czasem naprzód, lecz nigdy go powstrzymać. Trwało to jednak krótko;potem zrozumiałem, że człowiek, który chciałby powstrzymać czas, jest w takiej sytuacji,jakby wsadził dłoń w górski strumień i czując jej drżenie, myślał, że tamą jest jego dłoń.Mówiłem wtedy:— Nie martw się, mamo! Wszystko będzie dobrze i będziesz mieć swój dom. Przecieżwiesz, że nikogo na świecie nie kocham bardziej od ciebie... (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
Okno 4 Pamięci Marka Hłaski

Podałem mu rękę. Usiadł na parapecie ze zręcznością małpki: pamiętam jeszcze krótkibłysk zachwytu w jego oczach. Lecz po chwili spostrzegłem, że nie patrzy już wcale na obraz:rozglądał się bacznie po moim pokoju. Widziałem, jak gaśnie zachwyt na jego twarzy.Zobaczyłem, że posmutniał: był teraz poważny i skupiony, jakby w ciągu tych chwil, kiedysiedział na parapecie, przybyło mu wiele lat i troski. Bardzo długo milczał opuściwszy rudągłówkę. Potem rzekł:—Wszędzie jest tak samo.—Tak! — rzekłem. — Wszędzie jest tak samo.—Nigdzie nie ma inaczej? — zapytał.—Nie — odparłem.—A gdyby tak bardzo daleko stąd? Też tak samo?—Tak. Tam też są takie pokoje. Na całym świecie są takie pokoje. Świat to jest właśniekilka takich pokoi.—To ja jeszcze zobaczę — rzekł.Zeskoczył i uciekł. Następnego dnia wróciłem później do domu. Pierwsze, co zobacz (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
Okno 3 Pamięci Marka Hłaski

Następnego popołudnia znów zauważyłem, że właściciel rudej głowy pragnie wspiąć się izajrzeć do mego pokoju. Widocznie był jednak bardzo mały i nie mógł wykonać tego, coMarek Hłasko – opowiadania - OknoStrona 2pragnął. Wtedy ja sam zdecydowałem się wyjrzeć i zobaczyłem go; tak, był to rzeczywiścienieduży, bardzo śmieszny rudzielec. Za to przy boku miał potężny pałasz; aż mnie to,pamiętam, zdziwiło, że taki malutki chłopiec ma taki duży pałasz. Odważyłem się izawołałem:—Hej, mały!Odwrócił się, lecz pobiegł dalej. Pomyślałem ze smutkiem, że spłoszyłem go i na pewnojuż nie będzie chciał tu zajrzeć. Lecz nie; wieczorem znów ujrzałem jego rudą główkę, nawetnieco wyżej. I wtedy zrozumiałem, co go przyciąga: obraz na mojej ścianie. Był to nędznybohomaz, przedstawiający bitwę morską: okręty ze strzaskanymi żaglami, spienione fale,rozbitków i tak dalej. Mały patrzył na ten obraz z podw (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
Okno 2 Pamięci Marka Hłaski

Przed moim oknem rosło drzewo akacji. Było bardzo stare i uschło: pamiętam, żeostatniej wiosny kwitła już tylko jedna gałąź. Wtedy to po raz pierwszy ujrzałem tegochłopca: siedziałem w pobliżu okna i zobaczyłem w pewnej chwili, że ruda głowa usiłujezajrzeć do mego pokoju. Z początku przestraszyłem się, lecz zaraz potem rozumiałem, iż jestto główka dziecka, i postanowiłem czekać. Patrzyłem wstrzymując dech; biedaczek, chciałzajrzeć nieco dalej, lecz nie mógł się wspiąć. Myślałem: "Pomóc mu? Zapytać, czego chce?"Lecz po chwili przestraszyłem się: przyszło mi do głowy, że mogłoby to zniechęcić go ispłoszyć.

Zobacz cały wpis na blogu »
Okno 1 Pamięci Marka Hłaski

Nikt prawie nie przychodził do mnie; mieszkam sam, od lat w tym samym brudnym ibrzydkim domu przy jednej z bocznych ulic naszego miasta. Do okna mego pokoju niezagląda nigdy księżyc, nigdy też nie widzę stąd nieba i gwiazd; mogę oglądać tylko kawałekpodwórka i przeciwległą ścianę drugiego domu — bardzo wysoką, po części obrośniętądzikim winem. Są tam dwa okna. W jednym — jak z czasem wywnioskowałem — mieszkatapicer, w drugim jakieś młode małżeństwo z dzieckiem; od czasu do czasu widywałem jasnyłebek tego dziecka, nie wiem nawet po dziś, czy był to chłopiec, czy dziewczynka; potemdowiedziałem się, że dziecko umarło. I straciłem ochotę do oglądania przeciwległej ściany;kiedy zrozumiałem, że nigdy już nie zobaczę tego dziecka, zauważyłem, jak doprawdyohydna jest ta ściana.Bardzo rzadko odwiedzał mnie pewien urzędnik z pierwszego piętra; ja sam mieszkałemna parterze. Był to jeden z tych poczciwych świntuchów, w kt (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
Brat czeka na końcu drogi 7 Pamięci Marka Hłaski

— Mury na mury? Zresztą... masz czas zająć się tym?— Nie.— Tak będzie najlepiej.— Jasne. To już za dwie minuty... — Zwrócił się nagle do kolegi. — Słuchaj —powiedział — to gdyby oni tam, w poczekalni, mówiąc do niego, patrzyli mu w oczy czy tamprosto w twarz, nie potrzebowaliby go bić?— Oczywiście — powiedział drugi. — Oczywiście... — Z hukiem przejechał pociąg,a kiedy ustało już dudnienie, kolejarz rzekł: — Puścili o minutę za wcześnie. — Kopnął jakiśkamyk i uśmiechnął się kwaśno. — Ba — powiedział. — Gdyby wszyscy nam mogli patrzećw twarz... KONIEC

Zobacz cały wpis na blogu »
Brat czeka na końcu drogi 6 Pamięci Marka Hłaski

Odszedł. Patrzyli za nim, jak biegnie środkiem toru potykając się na podkładach.— Za dziesięć minut tym torem będzie szedł pociąg — powiedział milczącydotychczas kolejarz.Drugi spojrzał na oświetlony zegar.— Za osiem.— Słońce już wschodzi. Możesz zgasić latarkę.— Już za parę dni będzie wschodzić później.— On nic nie słyszy?— Jest głuchy jak pień. Możesz strzelać o krok za nim.— Ogłuchł tam, w więzieniu?— Tak. Może zresztą jeszcze wcześniej.— Musieli pewnie z nim coś robić.— Nie mam pojęcia. Pewnie przesłuchiwali go na swój sposób.— Ja nie chcę nic na ten temat słyszeć, rozumiesz? Mnie toto wszystko nic nieobchodzi. Ja nie chcę o tym słyszeć.— Nie słuchaj.Znów milczeli chwilę. Czerwona kula słońca ukazała się na horyzoncie. Mokre tory lśniły jakdwa pasma słońca. Gdzieś daleko biegł między nimi pochylony (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
Brat czeka na końcu drogi 5 Pamięci Marka Hłaski

— Masz dosyć? — zapytał mężczyzna. Zasapał się i począł ocierać spocone czoło;jego wielka, kraciasta chustka stała się momentalnie mokra.Od stolika stojącego w rogu podniosło się dwóch kolejarzy. Podeszli do leżącego i pochylilisię nad nim.— Teraz ma dosyć — powiedział jeden z nich. Zwrócił się do stojącego wciążmężczyzny. — Wyprowadzę go na peron. Świeże powietrze dobrze mu zrobi.— Bydlę — mruknął mężczyzna. Usiadł.Kolejarze wzięli leżącego pod ramiona i wyprowadzili go na peron. Noc była duszna,brakowało im oddechu, uciskały sztywne kołnierzyki. Pachniało czadem i liśćmi nagrzanymiza dnia. Daleko, nad zielonymi światłami semaforów, błyszczały blednące gwiazdyWielkiego Wozu.— Lepiej? — zapytał jeden z kolejarzy zgarbionego.Kiwnął głową.— Wiesz już, gdzie jest twój brat?Nic nie odpowiedział ani nie uczynił żadnego ruchu głową. Kolejarz o (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
Brat czeka na końcu drogi 4 Pamięci Marka Hłaski

— Masz dosyć? — zapytał mężczyzna. Zasapał się i począł ocierać spocone czoło;jego wielka, kraciasta chustka stała się momentalnie mokra.Od stolika stojącego w rogu podniosło się dwóch kolejarzy. Podeszli do leżącego i pochylilisię nad nim.— Teraz ma dosyć — powiedział jeden z nich. Zwrócił się do stojącego wciążmężczyzny. — Wyprowadzę go na peron. Świeże powietrze dobrze mu zrobi.— Bydlę — mruknął mężczyzna. Usiadł.Kolejarze wzięli leżącego pod ramiona i wyprowadzili go na peron. Noc była duszna,brakowało im oddechu, uciskały sztywne kołnierzyki. Pachniało czadem i liśćmi nagrzanymiza dnia. Daleko, nad zielonymi światłami semaforów, błyszczały blednące gwiazdyWielkiego Wozu.— Lepiej? — zapytał jeden z kolejarzy zgarbionego.Kiwnął głową.— Wiesz już, gdzie jest twój brat?Nic nie odpowiedział ani nie uczynił żadnego ruchu głową. Kolejarz o (...)

Zobacz cały wpis na blogu »
Brat czeka na końcu drogi. 3 Pamięci Marka Hłaski

— Puff, paff.Zgarbiony człowiek zasłonił oczy rękami i niezdarnie począł cofać się tyłem. Wdrzwiach potknął się o próg i runął. Potem zerwał się nagle i uciekł nie zamykając nawetdrzwi. Wszyscy zachichotali.— Jakiś dziwak — powiedziała kobieta.— Nieczęsto się taki trafia w każdym razie.— Może wariat?— Diabli wiedzą.— Mało wariatów chodzi po świecie? Podobno każdy jest w jakimś tam stopniuzwariowany...— Wiecie co robi wariat, kiedy chce zobaczyć nagą kobietę?— No?— Żeni się.— Świntuch. Ale tamten nie wyglądał na wariata.— Ci, co się żenią, także nie wyglądają.— Jeśli jeszcze raz tak powiesz, to odejdę od was.— W tym mieście nie znajdziesz innego towarzysza. Siłą rzeczy jesteś skazana nanasze.— O której przychodzi nasz pociąg?— Jeszcze czas. O piątej. Boże, on znów przyszedł (...)

Zobacz cały wpis na blogu »