wrażenia po "Grind House"
Obejrzałam "Grind House Death Proof" i... muszę przyznać, że z tych wszystkich oszołomiastych filmów Tarantino ten był najbardziej znośny. Oczywiście nie, żeby było wiadomo o co chodzi, bo u niego przeważnie nie wiadomo. Film naładowany skrajnościami. Momentami to film dla nastoletnich panienek malujących sobie paznokcie, bo jest kilka scen z długimi dziewczyńskimi rozmowami (choć teksty dialogów już raczej nie dla nastolatek...), a miejscami tak brtalny, że aż obrzydliwy. Dialogi rzeczywiście powalają na kolana, podobnie jak sposób kręcenia. Nie wiem tylko czy w hołdzie autorowi to powalenie na kolana czy raczej z zaskoczenia...no dobra, generalnie warto zobaczyć, żeby wyrobić sobie własne zdanie. czasu spędzonego w kinie nie żałuję, zwracam honor małżowi-wielbicielowi no.1 "talentu" Tarantino. No i jeszcze tylko powiem, że trzeba ten film zobaczyć w kinie. Podejrzewam, że oglądany w domu nie zrobiłby na mnie żadnego wrażenia. O piratach na komputerze nie wspominam (...) Zobacz cały wpis na blogu » |
W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.
Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.