|
Trzydzieści lat Co chce, to robi.
Po trzydziestu latach niebytności wybrałam się do Amsterdamu. Mieszkam jedynie o dwie godziny drogi od tego miasta, ale jakoś się nie składało. Ostatnio wpadłam tam w kwietniu 1995 roku (ekhem), a wyprawa odbywała się autostopem. Tak, tak. Tym razem było zupełnie inaczej, bo miałam konkretny cel: koncert Krystiana Zimermana, mojego pierwszego w życiu crusha. Od zwycięstwa w Konkursie Chopinowskim w 1975 r. pojawiał się w telewizji, wypełniając swoją grą przerwy między programami. Musiałam go tam zobaczyć jako bardzo mała dziewczynka. Maestro do dziś nie zmienił się zupełnie, jedynie posiwiał i wyhodował sobie zarost. Fascynował mnie wtedy fortepian, żywa mimika wykonawcy, dramatyczny sposób uderzenia w klawisze. Też tak chciałam grać (nic z tego nigdy nie w (...) Zobacz cały wpis na blogu » |