Smoleńsk

Wpisy zawierające słowo kluczowe smoleńsk.


« najpopularniejsze słowa kluczowe

Smoleńsk wg. Krauzego KRYTYCZNIE

Uff. To nie było łatwe. Gdyby nie darmowe bilety rozprowadzane na ten film przez MSZ - tu: przez polskie instytucje: Instytut Polski i Ambasada RP w Austrii, byłabym wkurzona. Straciłam tylko czas.  Sam film słabiutki. Scenariusz: słabiutki. Gra aktorów: słabiutka. Film robi wrażenie niedopracowanego, amatorskiego. Nie wiem czy autorzy mieli jakąś spójną koncepcję, ale jej nie widać. Scena miłosna: ni przypiął ni przyłatał. Taki kwiatek do kożucha. Dłużyzny... Znajomy człowiek z LOT-u skręcał się ze śmiechu ze scen w kokpicie. Akurat ja się na tym nie znam, ale on - tak. Uśmiercenie Sławka Wiśniewskiego - dziennikarza, którego znam osobiście to powód aby i reszty nie traktować jako prawdy objawione. Ni to fabuła, ni to dokument. Z rozmów z obecnymi na sali austriakami wiem, że niewiele z tego zrozumieli. Byli mocno rozczarowani filmem. Proszę wejściówki na "Wołyń".

Zobacz cały wpis na blogu »
Oglądnęłam Smoleńsk wg. Krauzego KRYTYCZNIE

Uff. To nie było łatwe. Gdyby nie darmowe bilety rozprowadzane na ten film przez MSZ - tu: przez polskie instytucje: Instytut Polski i Ambasada RP w Austrii, byłabym wkurzona. Straciłam tylko czas.  Sam film słabiutki. Scenariusz: słabiutki. Gra aktorów: słabiutka. Film robi wrażenie niedopracowanego, amatorskiego. Nie wiem czy autorzy mieli jakąś spójną koncepcję, ale jej nie widać. Scena miłosna: ni przypiął ni przyłatał. Taki kwiatek do kożucha. Dłużyzny... Znajomy człowiek z LOT-u skręcał się ze śmiechu ze scen w kokpicie. Akurat ja się na tym nie znam, ale on - tak. Uśmiercenie Sławka Wiśniewskiego - dziennikarza, którego znam osobiście to powód aby i reszty nie traktować jako prawdy objawione. Ni to fabuła, ni to dokument. Z rozmów z obecnymi na sali austriakami wiem, że niewiele z tego zrozumieli. Byli mocno rozczarowani filmem. Proszę wejściówki na "Wołyń".

Zobacz cały wpis na blogu »
Moja wizyta w Katyniu Dziennik Pieniacza

Rocznica Katynia…  Byłem tam tylko raz, razem z premierem Mazowieckim. Było wtedy jakieś 30 stopni zimna i całą delegacją staliśmy na mrozie. Ja jestem twardy facet, ale jednak wcisnąłem czapkę na głowę. Jedynie Mazowiecki sta ł cały czas z gołą głową. No, ale on był (jest!) twardy. Wychodziliśmy z tego lasku w podniosłych nastrojach. Dalsza część tej wizyty była jednak pełna mniej podniosłych elementów.  Zaczęło się od transportu. Premiera wsadzili do limuzyny, a cała reszta delegacji miała wsiąść do dwóch autobusików oznaczonych numerami „1” i „2”. Pech chciał, że autobus numer „1” z (...)

Zobacz cały wpis na blogu »