Najnowsze wpisy


lis 05 2006 RAK - sami sami
Komentarze: 24

Wszędzie możemy być sami. Potrafimy płakać w tłumie.

Sami się rodzimy, sami umieramy.

hof : :
wrz 29 2006 RAK -morze można marzyć
Komentarze: 5

Świat jest wielka raną, którą ktoś niezgrabnie zaszył. W tej ranie żyją tacy, którzy nigdy nic nie widzą i Ci, którzy widzieli za dużo. Otwórz oczy i zapomnij o tym co widzisz. Nie patrz tylko zobacz gdzie jest morze.

 

 Nigdy nie lubiłam morza. Góry to był dla mnie raj. Tam czułam, że żyje. Doświadczam, przełamuje się i smakuje. Żebym polubiła morze pewien znamienity człowiek o ciepłym sercu podarował mi książkę pt.”Ocean morze” i podpisał „Prawdziwy ocean to głebie, po co brodzic po płyciznach. Dla Ciebie za nic.” Była to historia dziewczynki śmiertelnie chorej, którą przed śmiercią miało uratować morze. Fajna była ta mała, taka bezpośrednia nawet bezczelna. Dziewczynka zbyt krucha, aby żyć i zbyt żywa, żeby umrzeć. Nie wiem, czy umarła, ale wiem, że ja puściłam w ruch fantazje i  zaczęłam szukać oczu morza. Myślałam o swojej rzece, która prowadzi mnie do oczekującego morza.

 

Bajki się skonczyły, ale tylko na papierze. W mojej głowie ciągle płynę tą rzeką, czasami rwącą, czasami z mieliznami. Ale najważniejsze jest to, że gdzieś mnie prowadzi. Czy można skutecznie zmienić temat pracy magisterskiej 3 miesiące przed obroną? Można,jeżeli zna się temat i jest się wiarygodnym. Czy można napisac prace i to nie tzw. odwaloną w 1,5 miesiąca? Jeżeli ktoś lubi temat i się nie nudzi to można. Czy można zostać doktorantem przed magistrem z prawa. Można jeżeli ktoś ma bujną przeszłość… i chce.

 

Prof.: Co sprawiło, że chce się Pani zając tak okropnie ponurym tematem?

Hof: Doświadczenia.

Prof.: Pani praca będzie bardzo praktyczna.

Hof: I tego sobie życzę.

 

Chciałabym nie mieć w sobie tyle myśli, a jedynie odbierać wrażenia. Jak wyrwać śmierci ostatnią ścieżke do życia, tak aby nie zabrała nikogo z bliskich? Nie można sie tylko z nią przepychać.

hof : :
sie 31 2006 RAK - moje nie-moje miejsce
Komentarze: 6

Wącham czas i oblizuje chwile.

 

 

Zdałam postępowanie karne. Przyznam ze wzięłam to sposobem, to znaczy zabezpieczyłam się możliwością odwołania. Nie oblał mnie.

Po zdanym egzaminie, ze spuchniętymi oczami od niewyspania i po kilkudniowym zażywania herbatki z żeńszenia z zielona hebatą, różą, aronią, mietą i hibiskusem ( nie tylko w ograniczonej ilości 3 torebek dziennie). ...czułam się dośc nabuzowana. Rozsiadłam się na swoim krzesle w pełnej gali i pomyślałam ze skoro to był ostatni egzamin na tym bezgranicznie pożerającym czas i spokój prawie (prawie robi róznice) to warto zrobic cos dla siebie. Spakowałam torbę i poszłam na dworzec. Zrobiłam cos dla własnej przyjemności, coś o czym wcześniej myślałam ale nie miałam chyba odwagi wcielic tego w czyn. Przy okazji zrobiłam cos dla kogoś, kto bardzo tego potrzebował w tym czasie. Pojechałam tam gdzie byłam wczesniej tylko myślami. Po 7 godzinach perturbacji, rozmów z nieznajomymi, proszenia o pomoc i  poszukiwań swego celu, dotarłam. Wybiła północ, cicho tam było i ciemno. Otworzyłam drzwi niepewnie, zapaliłam światło i usiadłam. Nie mogłam uwierzyc, że tam jestem. Wyobrażałam sobie to miejsce troche inaczej, podobnie jak moje wejście miało wyglądać inaczej. Jestem mimo, że nikt nie wiedział, że wyjechałam. Poczułam ulgę. Na szafce leżały prawnicze ksiązki, na ścianie wisiał zegar, a w powietrzu czuc było obecność ludzi. Mogłabym wtedy wyjśc niezauwazona ze schowanym w kieszeni obrazem tego miejsca. Nie miałam jednak dokąd się udać w obcym miejscu, wiec się przywitałam. Nigdy nie zapomnę zdziwienia twarzy „obecnych w powietrzu ludzi”. Nigdy nie widziałam, żeby ktos się tak zdziwił i ucieszył zarazem na mój widok. Długo jeszcze nie mogłam zasnąc. Rano jadłam pachnące truskawki patrząc na drewnianą scenę w parku i delektowałam się promieniami słońca wyobrażając sobie, że tańcze na drewnianym podeście. Było tam tyle zieleni, i żaby w stawie i nieznane mi ptaki. Prawo spowodowało, że dowiedziałam się o tym miejscu, a moja choroba, że dowiedziałam się o tym miejscu więcej, a to że zakończyłam studia było motywacją do przyjazdu. Okazją, której nie mogłam przepuścić, bo w życiu nigdy nie wiadomo, kiedy robimy cos ostatni raz.

 

Wszystko jest po coś. Każdy z nas ma takie miejsce, które chciałby poczuć, nie dlatego, że jest to atrakcja turystyczna, ale dlatego, że wiele o nim słyszał i kojarzy mu się z kimś kto odbił się pieczątką w jego pamięci. Piekne było to kogoś miejsce. Moje nie-moje miejsce.

 

Lis: Ty chyba lubisz zakamarki, co?

Hof: No lubie, bardzo lubie.

 

hof : :
lip 30 2006 RAK
Komentarze: 3

Wszystkiego najlepszego z okazji imienin.

hof : :
cze 10 2006 RAK - serwetka babci
Komentarze: 20

...jest tak jak z serwetką babci, którą ciągle posiadasz a babci już dawno nie ma. Jak to zauważysz to kładziesz serwetke w widocznym miejscu, odkurzasz ja i doceniasz. Świadomość rzeczy martwych i żywych. Serwetka leży i nic się nie zmieniło…dla oka. Tak samo jak ze świadomością życia. Człowiek nadal żyje jak kiedyś mimo że inaczej mu się wstaje z łóżka, inaczej się śmieje,inaczej patrzy na słońce i na bliskich. Różnicę powoduje SPOSTRZEŻENIE  że ciągle jesteśmy, kiedy innych już nie ma. Jedna mała chwila. Sa tacy którzy zanim się spostrzegą zdążą umrzeć.Na szczęście oni mają tych którym na nich zależy. Tak ten świat jest zbudowany, że jesteśmy z zasady bardziej spostrzegawczy co do innych niż do siebie.

 

Tak patrzę na swoje życie, tak patrzę, patrzę i …nie widze, ale wiem że niczego bym nie zmieniła. A serwetke i tak doceniam…

hof : :